Skocz do zawartości

Blatio

Moderator
  • Postów

    147
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez Blatio

  1. Blatio

    Wolne żarty :)

    Psiakrew, ale się nagromadziło kolegów po fachu Ciężko się nie zgodzić. W[beeep]zm - charakterystyczny dla starszych, którzy (niestety) zdążyli się już wypalić. Ja, młody, jeszcze idę co rano do roboty z ideami - zobaczymy jak długo. Programy nauczania narzucane przez MEN są... oględnie mówiąc... ekhem... Powiem tak: za starych "dobrych" czasów, kiedy jak chodziłem do podstawówki, to mieliśmy normalne przedmioty typu biologia, geografia, później fizyka i chemia. I generalnie wiedzieliśmy o co chodzi na tym świecie. Książki się czytało... z własnej woli! (niesłychane ). Dziś w podstawówkach jest jakiś @#$%&%$#!@ony twór typu "przyroda", czyli wszystko i nic zarazem i nagle się okazuje, że żebym mógł w 5 klasie zrobić lekcję o krajach anglojęzycznych, to muszę dzieci najpierw nauczyć, że (cytuję przykłady, a te już do kącika "Wolne żarty" pasują idealnie): - Kanada to nie miasto, - miasto to nie to samo co kraj, - kontynentem, na którym leży Polska nie jest Śląsk, - Australia to nie Austria, - Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, jak sama nazwa wskazuje, leżą w Ameryce Północnej, - stolicą Polski nie jest Moskwa (chociaż po ostatnich wyborach - pieron wie?), - przez Polskę nie przepływa żadna rzeka "Fiona", - Anglia nie jest we Francji, - Londyn nie jest w Ameryce, - (itp.). Dorzucić do tego jeszcze można "perełki" z czasów mojej pracy w gimnazjum, gdzie np. okazywało się, że nie mogę zrobić lekcji o czytaniu godzin po angielsku, bo 4/5 klasy (ludzie po 14-15 lat) nie umiało czytać godziny z zegarka ze wskazówkami. Wracając do tematu butów, to najlepszym przykładem coraz słabszej znajomości słownictwa w języku ojczystym, jest wymyślony przeze mnie tzw. "Test cholewki" Wszystko wzięło się z tego, że kiedyś przy okazji jakiejś lekcji w gimnazjum, żeby coś uczniom wyjaśnić (chodziło o różnicę między "shoe" a "boot"), użyłem słowa "cholewka". Powstała konsternacja, ponieważ okazało się, że cała klasa nie zna w ogóle takiego słowa. Jedna osoba powiedziała, że to "coś do nalewania zupy" (chochelka), a inna, że "tym się podlewa kwiatki" (konewka). Jak się okazuje, słowo, które dla mnie jest normalne i powszechne, dla niemal wszystkich uczniów gimnazjum i szkoły podstawowej, jakich uczyłem, stanowi już archaizm, wiedzę tajemną, czarną magię języka polskiego. Od tej pory każdej klasie, która ma ze mną lekcje, zadaję przy jakiejś okazji pytanie, czy wiedzą co to jest "cholewka". Piąty rok uczę w dwóch różnych szkołach i na palcach jednej ręki mogę wyliczyć uczniów, którzy kojarzyli to słowo z butami Nie twierdzę, że trzeba od razu wiedzieć co to "pocięgiel" czy "brandzel" (miało się dziadka kamasznika, hehe ), jeśli chodzi o branżę obuwniczą, ale kurczę... pójdzie kiedyś taka jedna laska z drugą do sklepu obuwniczego, będzie chciała kupić buty, jakaś sprzedawczyni zapyta "A jaki pani woli kolor cholewki?" i panny zgłupieją, bo nie znają takiego słówka... To był tylko jeden przykład, przypadkiem powiązany z butami. Gdybym chciał opisać wszystkie, dotyczące różnych innych przykładów nieznajomości własnego języka, z jakimi się spotykam, to Admini musieliby wykupić drugi serwer na forum Znak czasów? Brrr... Jako człowiekowi, który ma jako takie pojęcie, czym się różni Gołota od Godota, skóra (niegarbowana) się marszczy na tyłku Pardon za ten wywód, jakby co, to Admini tnijcie
  2. Blatio

    Wolne żarty :)

    To z nauczycielem dobre, dobre Chyba najbardziej znany kawał w mojej branży Niestety, realny tylko gdy się ma jedną salę przydzieloną na stałe. Ja niestety muszę codziennie szlifować szkolne korytarze (w swoich niezawodnych butach oczywiście) ze wszystkimi manelami, co lekcję w innej sali i tak przez 3 pawilony, po dwa piętra każdy, hehehe
  3. Jak skóra "aksamitna i matowa" to nie będzie to jakiś nubuk? Generalnie, jako rzecze przedmówca, trzeba je pierw solidnie oczyścić, więc bez dobrego mydełka do skóry się chyba nie obejdzie
  4. Mój przyszły teściu ma takie od jakichś dwóch lat - podeszwa Grip, bez membrany, AeroSpacer w środku, skóra - nubuk z Heinena. Używa ich dosłownie do wszystkiego - miasto, wieś, itp. Macałem je ostatnio, będąc na wsi u rodziców swojej narzeczonej, nawet mierzyłem, bo też rozmiar 42. Podeszwa się trzyma nieźle, a moja Anka mi mówi, że ojciec chodzi w nich wszędzie i bardzo mu pasują. Sam się nad takimi zastanawiałem, ale trochę mi stylistyka nie leży do końca Jeśli chodzi o oddychalność, to przy nubuku jest rewelka moim zdaniem. Sam mam dwie pary z nubuku Heinena (jedne na zimę z Thinsulatem, drugie to te ostatnie "prototypy") - śmiem twierdzić, że to chyba najlepiej oddychająca skórka w jakiej chodziłem, więc przy półbutach 004 tym bardziej nie powinno być problemu. Tutaj orydżinal foto nogi teścia w tym bucie, bodajże z maja tego roku: Jak ja bym sobie takie kupował kiedyś, to chyba bym dał kevlarowy czubek na przód, bo jakoś mi ten "goły" czubek wizualnie nie pasuje
  5. Ja na lato mam DG022 z zamszu, bez membrany, w środku Cambrelle, podeszwa Grizzly. Przeszły już swoje przez 3 lata, teraz walczę jak wyprać z ich wyściółki niechciany zapach, kiedy je kiedyś "zakisiłem". Fajne, wygodne butki i wytrzymałe, ale teraz gdybym je zamawiał na nowo, zmieniłbym kila rzeczy - podeszwa Grip zamiast Grizzly (znacznie lepsza przyczepność i nieco lepsza sztywność), wyściółka z airnetu (nie mechaci się tak jak miejscami Cambrelle), skóra mogłaby zostać taka sama, albo nubuk ewentualnie, ale zamsz jest znacznie bardziej "zadrapanioodporny". I tak samo - bez membrany. Kupiłem te buty jako swoje pierwsze Hanzele, bo wtedy strasznie podobał mi się ich wygląd (dalej podoba, ale teraz przeżywam fascynację "moc toe'ami"). Obecnie z racji miękkości i wygody używałem ich głównie jako obuwia codziennego / wakacyjnego / na wycieczki po płaskim.
  6. Zgadzam się z Przedmówcą Zimą kluczem do sukcesu jest odpowiednia skarpeta i dobra impregnacja. Przyczepność podeszwy można od biedy polepszyć jakimiś raczkami (ot, choćby pierwsze z brzegu tanie Rapeksy). Buty mocno ocieplone przydatne są bardziej osobom chodzącym dużo zimą po mieście na mrozach, albo myśliwym zasadzającym się długo na zwierza, tudzież osobom, które muszą pełnić zimą jakieś warty (ochroniarze, dozorcy) niż aktywnym turystom.
  7. Blatio

    Kupujemy buty .

    Ja się właśnie głowię i szperam powoli co by tu nabyć Ważne dla mnie, żeby but oddychał, więc żadnych membran, goreteksów, itp. - najlepiej jakieś połączenie naturalnego zamszu + wstawki z tkaniny. Podeszwa musi być przyczepna i agresywna oraz mieć dobrą amortyzację, bo dla mnie to newralgiczny punkt - od długotrwałego chodzenia po płaskim i asfalcie mam obolałe poduszki stóp, zwłaszcza pod najszerszą częścią stopy - najbardziej doskwiera mi to po długotrwałych zejściach ze szlaków, na sławetnym asfalcie z Morskiego Oka (którego, kurna, nienawidzę...), itp. Wiem, że wkładki mają tu istotną rolę, ale jakoś się nie mogę w tym względzie wstrzelić w jakieś naprawdę dobre. Piankowe z Hi-Teca dobre na początek, z czasem się ubiją i stracą swoje właściwości. Kupiłem żelowe Ironmany i jestem srodze zawiedziony - są po prostu za twarde! W dodatku na pięcie są za grube, zaś w przedniej części za cienkie i praktycznie nie amortyzują tam gdzie tego najbardziej potrzebuję - możliwe, że to dlatego iż są to raczej wkładki biegowe, które w pierwszej kolejności pochłaniają energię uderzenia pięty. Ja tymczasem potrzebuję czegoś do dobrej amortyzacji przedniej części stopy. W poprzedni weekend miałem taką sytuację na szlaku, że po części trasy zrobionej na Ironmanach, ściągałem buty i wymieniałem wkładki na Hi-Teki (wyjęte z niskich butów, które miałem na przebierkę w plecaku) - gdybym ich nie wziął, to bym miał poduszki stóp jak bitki po jakimś czasie Zastanawiam się nawet, czy by nie zrobić domowym sposobem małej hybrydy - zwykłe ubite piankowe wkładki (np. zużyte Hi-Teki) podkleić od spodu w newralgicznych miejscach kawałkami wyciętymi z żelowej wkładki, żeby punktowo polepszyć amortyzację tam gdzie tego potrzebuję... Jak stwierdzę, że mi nie szkoda tych 69 zł, które dałem za te przeklęte Ironmany, to spróbuję taki eksperyment zrobić Jeśli chodzi o niskie treki, to celowałbym w coś w tym stylu i raczej nie droższego: http://8a.pl/page,produkt,id,8042,strive-ii.html
  8. Blatio

    Kupujemy buty .

    A tam układ od razu. Po prostu mają we mnie stałego klienta Mam coś takiego, że się przywiązuję do marki. Jeśli szukam dżinsów, to z reguły są to Wranglery. Czemu? Bo lubię i najlepiej leżą mi na tyłku. Jeśli chodzi o zegarki (na których punkcie też mam świra), to czegoś nowego szukam zawsze wsród Timexów (no, w tym roku zdrada na rzecz kilku Casio G-Shocków). Podobnie mam z kobietami (z moją połówką już 5 rok będzie, w te wakacje były zrękowiny, hehe ). Jeśli chodzi o buty (codziennego użytku i górskie), to już od ponad 8 lat staram się trzymać polskich marek, pierwotnie był to Wojas, z epizodami pt. Protektor (ukradli), Otmęt (niewydogne i się rozpadały) aż po Hanzela (każda para się trzyma i nie masakruje mi stóp, więc... ekhem, nie będę na siłę narzekał ). Co do niemieckich Bundeswerek, które też się nieźle trzymają, to i tak istnieje prawdopodobieństwo, że zostały zrobione w Polsce, bo część produkcji pochodziła z Dziadowej Kłody na Dolnym Śląsku Tak czy siak, jak na mnie i moje lenistwo, to Hanzel jest idealny - tolerują moje fanaberie i jeszcze przyślą kurierem do domu. Co do niskich treków, to najpierw jak znam siebie, będzie długotrwałe "śledztwo" online i szperanie po ciekawych modelach, opiniach, itp. A dopiero potem pójdę kupować. Przed zakupem BW jako swoich "poważnych" butów w góry i teren, ślęczałem pół roku na forach (głównie NGT) i czytałem opinie, co by tu najlepiej i najtaniej wybrać. BW się sprawdziły, więc trafiłem dobrze. Potem trafiłem na małą firmę z Ludźmierza i też się sprawdza, więc nie czuję potrzeby skakać na bok. To czego Hanzel nie robi, znajdę gdzie indziej i tyle A 8a.pl jest fajne, tylko trzeba uważnie szperać, czy przypadkiem but, który nam się spodobał, nie został tylko w jakimś chorym rozmiarze, bo tak się też zdarza
  9. Blatio

    Kupujemy buty .

    A ja już od kilku ładnych lat nie kupiłem butów na żywca Ostatnie to były jakieś welurki Wojasa, które mi zalegają w skrzyni, bo chodziłem w nich trochę, ale jakoś zawsze były na mnie za wąskie w podbiciu. w 2006 kupowałem już przez internet - pseudowojskowe trzewiki Protektora, które mi po paru miesiącach zajumali spod drzwi mieszkania (od tej pory nie zostawiam butów za drzwiami, chociaż mamy zamykany korytarzyk na 4 mieszkania). Potem były w 2007 roku Bundeswehry BW2000, które (choć już rzadko) służą mi do dziś - kupowane również przez internet, rozmiarowo trafione w sam raz. Od 2008 zaczęła się era Hanzela - raz zdjęty pomiar stopy na żywca w sierpniu 2008 służy im do dziś i wedle tego była robiona zaocznie każda z 4 par moich butów, z czego dwie odbierałem na żywca "przy okazji", a dwie przyszły do mnie kurierem. Na początku wakacji pokusiłem się o zakup "testowy" trzewików Trooper z firmy Mil-Tec, raczej nie słynącej z wysokiej jakości swoich produktów. Też kupowałem przez internet. Zdałem się na opis wymiarów na aukcji, okazały się prawidłowe. Butki kupiłem tylko dlatego, że mi się podobały i były tanie, z przeznaczeniem na miasto jak mnie najdzie fantazja. Generalnie jednak w kwestii kupna butów to się bardzo rozleniwiłem od momentu odkrycia Hanzela, bo jak czegoś potrzebuję, to ani do sklepu chodzić nie muszę, ani mierzyć... luz blues Aczkolwiek chodzi mi po głowie jeszcze kupno lekkich, niskich, dobrze amortyzowanych butów trekkingowych, coś typu "podejściówki", jakich Hanzel na razie nie robi - tu już będę musiał coś wymyślić na żywca, ale to też nie problem, bo mam w Gliwicach pod nosem sklep 8a.pl, w którym już dużo dobrego szpeju trekkingowego kupiłem. Na ostatniej wycieczce w Tatrach w ten weekend coś mnie podkusiło i wziąłem na szlak (jako zamiennik) swoje stare "adidaski" Wojasa, w których mi Hanzel podeszwę na trekkingową wymieniał w zeszłym roku i okazało się, że na łagodniejsze podejścia, czy też znienawidzony przeze mnie asfalt do Morskiego Oka takie buty "na przebierkę" są jak znalazł. Całodzienne chodzenie w twardych G024, trochę mi masakruje stopy, zwłaszcza na monotonnych powrotach i asfalcie. Lekkie niskie treki z dobrą podeszwą to dobra opcja, można je spakować do plecaka, a twarde Hanzele zakładam wtedy na skały i poważniejszy teren gdy potrzebuję nie czuć kamieni i mieć lepszą stabilizację stopy
  10. Niezupełnie Rambo w "First blood" miał buty typu upland, odszyte z przodu w sposób, który najbardziej lubię, czyli 'moc toe' a wyglądały mniej więcej dokładnie tak: Moim zdaniem piękne
  11. Dobre, hehe, a filmiki Meindla znam, oglądałem chyba większość na YT, głównie pod kątem podpatrywania procesów produkcyjnych, które mnie najbardziej interesują A tutaj filmik prezentujący fabrykę firmy Red Wing, której 'moc toe'ami' jestem zafascynowany od jakiegoś czasu, i które były dla mnie inspiracją przy zamawianiu swoich "prototypowych" Hanzeli Podoba mi się ich przywiązanie i dbałość o tradycję, oraz to, że przykładają wagę do tego, że robią te buty we własnym kraju. A tutaj też z Red Winga, nieco dłuższy, ale też wart obejrzenia: I jeszcze coś z innej firmy, też amerykańskiej, lecz tym razem "odświeżający" powiew lat 80-tych http://www.youtube.com/watch?v=lIXowZgniYw Doszukałem się kiedyś niepotwierdzonej informacji, że w butach marki Texas Steer, niejaki Johnny Rambo w swojej oliwkowej kurtce M65 i śpiworem na plecach zawędrował do miasteczka Hope, gdzie został sponiewierany przez ludzi szeryfa Willa Teasle i tak się zaczęła ta słynna trylogia
  12. To teraz zagadka: Co to zdjęcie ma wspólnego z Elvisem Presleyem?
  13. Byty? Byty ziemskie, czy pozaziemskie? Swoją drogą, to zauważyłem w tym wątku pewną tendencyjność w stronę "płci" obuwia A co, facetom butów nie trzeba reklamować?
  14. No to ja się może pochwalę modelem, który już mam od około 3 miesięcy, jako swego rodzaju "pokazem możliwości" co do indywidualnych przeróbek, jakich może dokonać Hanzel. Na początek kilka fotek: Buty powstały na moją specjalną prośbę u Hanzela, jako że takiego modelu firma ta w ogóle nie posiada w produkcji Wszystko się zaczęło od mojej fascynacji butami myśliwskimi typu Upland (m.in. używanymi w pierwszym filmie o Rambo - "Pierwsza krew"), później amerykańskimi Red Wingami Beckman (zapoznane w necie) a także spopularyzowanymi przez filmy o Indianie Jonesie Aldenami 405. Wszystkie te buty mają charakterystycznie odszyte przody typu "moc toe" (a'la mokasyny), które bardzo mi się podobają. Jako, że w Polsce obuwie, o którym mowa, jest raczej ciężko dostępne, stwierdziłem, że czemu by nie zaryzykować i nie uderzyć do jedynej znanej mi w Polsce firmy, która dokonuje indywidualnych zmian w zamówieniach, i z którą mam dość dobry kontakt, żeby zrobili mi coś na kształt butków, które mi się od dawna podobają. W maju miałem okazję być w Ludźmierzu, więc osobiście pogadałem na ten temat z Grzegorzem Hanzelem, podesłałem mu zdjęcia poszukiwanych przeze mnie modeli i przedstawiłem swoją koncepcję. Ze względu na konstrukcję i krój bocznych szwów, bazą dla tych butów został model 010 "Glan": Buty zostały skrócone do 6 oczek, a przód został całkowicie przekonstruowany, z przeszyciem typu "moc toe" podobnym jak w innym modelu Hanzela, 028: Dodatkowo dane mi było wybrać sobie skórę (padło na kawowy nubuk od Heinena, który miałem już sprawdzony w innym modelu), podeszwę (mój wymarzony, klasyczny Vibram Montagna, który Hanzel akurat miał na stanie) oraz materiał wyściółki (siateczka dystansowa typu air-net, bodajże o nazwie AeroSpacer - też sprawdzona w innym modelu buta). Wszystko dało efekt taki, jak na zdjęciach. Jako, że te buty to de facto prototypy, istniała mała niepewność jak się będą zachowywały na mojej stopie. Rzeczywiście, po wypakowaniu z pudła okazały się nieco ciasnawe w podbiciu, ale przy najbliższej okazji zawiozłem je do Hanzela do rozciągnięcia w tym miejscu. Po ich powrocie i rozchodzeniu, butki się nieco rozbiły i wszystko jest ok W tej chwili używam ich na co dzień do pracy i na miasto. Na pierwszy rzut oka są nieco ciężkie i toporne, ale generalnie chodzi się w nich dobrze, ten układ skóry i podszewki daje radę nawet w ciepłe dni. Wczoraj przypadkiem przeżyły także swój pierwszy górski test (choć nie do tego je kupowałem), kiedy to z wycieczką szkolną wylądowałem w Skamieniałym Mieście w Ciężkowicach (na marginesie - polecam) i przez dwie godziny łaziłem po wzniesieniach, kamieniach, skałkach i korzeniach. Aczkolwiek to był tylko epizod, bo do chodzenia po górach mam inne Hanzele. Tyle powiem, że Vibram Montagna się bardzo fajnie sprawuje, ale do pełni szczęścia but w góry musiałby być na twardszej podpodeszwie. Te moje "prototypy" mają przede wszystkim być i wyglądać, hehe Tutaj jeszcze fotki dosłownie z przedwczoraj i wczoraj, jak te butki wyglądają na razie po 3 miesiącach (z przerwami oczywiście) użytkowania:
  15. No to już pomijając funkcje typowo praktyczne, czyli wygoda, wodoodporność, odpowiedni charakter do odpowiednich zastosowań, bla bla bla... to chodzi o to, że buty dla mnie, podobnie jak np. zegarek czy ulubione ciuchy, wyrazem charakteru faceta, jego stylu czy też czasami wręcz bezpośrednim odwołaniem np. do swojego idola - z dzieciństwa, młodości, czy też z tzw. dorosłości (wiadomo, że faceci to duzi chłopcy, ja się pod tym jestem w stanie podpisać ). Gdyby było inaczej, to np. firma Alden nie zarabiałaby do dziś na swoim starym, przedwojennym jeszcze modelu trzewika ortopedycznego, który spopularyzował pan o nazwisku Harisson Ford w serii filmów o awanturniczym archeologu, imieniem wziętym po pewnym psie Miłośnicy militariów i "takiego stylu" też zapewniają byt firmom produkującym wszelkiej maści obuwie taktyczne i "taktyczne", chociaż generalnie i tak większość "zastosowań bojowych" buty te przeżywają w gąszczu miejskiej dżungli Ale ja to rozumiem, bo sam przecież doprosiłem się u Hanzela swoich "jednorazowych" prototypów, będących hybrydą Aldenów i Red Wingów tylko dlatego, że mi się podobały i nawiązywały do włóczęgowskiego stylu pewnego byłego komandosa z Wietnamu, czyli Johhny'ego Rambo, a także do przygodowej natury Indiany Jonesa. I nie ma znaczenia, że tak naprawdę tylko ja o tym wiem i ja mam tego świadomość, że noszę takie buty a nie inne. To ja się mam w nich dobrze czuć i wiedzieć, że (ale to filozoficznie zabrzmi...) dopełniamy się wzajemnie. Przypomina mi się zdanie z początku "Forresta Gumpa", które bardzo mi się spodobało: "Po butach możesz poznać człowieka - gdzie był, gdzie zmierza...". Coś w tym jest. Nikt mi nie powie, że jest inaczej
  16. No mnie tez ciekawią testy "w terenie", zwłaszcza na nieprzemakalność Ja niedawno objechałem swoje stare BW Tucanem (bez polerowania) po tym jak kilka tygodni wcześniej umyłem je mydłem Saphira i spsikałem HP Oilem. Szedłem w nich na Baranią i okolice Pietroszonki w poprzedni weekend - jakieś błotka i mokra trawa raczej nie robiły na nich wrażenia Muszę w końcu swoje Hanzele na nowo umyć i powlec Tucanem bo sam Mink Oil z Mountvala mi się powierzchniowo nie sprawdził i butki po jego użyciu szybko łapały wodę w miejscach gdzie skóra pracowała :/
  17. Jak ważne są buty w życiu kobiety, to się nie wypowiem (chociaż wiem, ale wolę nie ryzykować ). Za to mogę powiedzieć jak ważne są dla mnie jako faceta
  18. Ciekawe czy z tą oddychalnością i wodoodpornością jest serio tak fantastycznie, że lepiej niż w prawdziwych skórach? W końcu jakoś z powodu tego materiału przemysł garbarski jeszcze nie upadł
  19. Jak dla mnie bardzo prosto - nadruk na skórę przed uszyciem z niej cholewki. Potem kwestia tylko odpowiedniego wykrojenia.
  20. A no chyba, że tak. Ja w sumie też wolę buty już nieco przechodzone, po których widać, że już się pomarszczyły, ułożyły i niejedno przeszły ze swoim właścicielem, a mimo to trwają, tak jak Aldeny 405 u Indiany Jonesa, albo moje pierwsze Hanzele GD022, które przeszły ze mną niejedno, a wczoraj przeżyły "pranie" wyściółki od środka i teraz schną, chociaż wymiętoliłem je wczoraj przy tej okazji niemiłosiernie. Postanowiłem użyć zwykłego szarego mydła "Biały jeleń", żeby umyć cambrellę od środka (AXE wie o co chodzi, pisałem o tych zapachach, które złapała po jednym przemoczeniu). Pojechałem pierw buty gorącym prysznicem od środka, potem namydliłem mydłem wnętrze, wypłukałem, potem jeszcze raz namydliłem i porządnie wypłukałem kilka razy ciepłą wodą - może pomoże. Buty się chyba od tego nie rozlecą, przynajmniej na razie nie sprawiają wrażenia, jakby miały Jeśli po tym dalej będzie zalatywało, to spróbuję z tą sodą oczyszczoną.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.