Skocz do zawartości

Blatio

Moderator
  • Postów

    147
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez Blatio

  1. Czy po tych wszystkich operacjach nie siadła subiektywnie oddychalność w bucie? Czy jest raczej bez zmian, a może lepiej?
  2. Dodam jeszcze, że wiadomo - najlepiej się pofatygować na przykład do firmy osobiście, tak jak ja to zrobiłem 3 lata temu, gdy chciałem zamówić pierwsze buty. Wtedy najlepiej człowiek sobie przymierzy, stopę mu zmierzą, itp. Można też samemu sobie obmierzyć stopę w ważnych punktach i wysłać pomiary producentowi, można też zrobić sobie obrys stopy, zeskanować z opisanymi wymiarami i wysłać. Mnie Hanzel osobiście stopę mierzył wtedy, hehe I potem wyszły "kwiatki", że do przyszwy długości 42 musieli mi dokleić podeszwę 44, bo na szerokość tylko taka im wchodziła na kopyto w 006-kach. Ale jakoś od 2,5 roku mi się taka hybryda sprawdza i nawet dobrze wygląda, więc się udało Oprócz tego takie fanaberie jak kolor skóry, czy rodzaj podszewki i podeszwy do wyboru, to już formalność.
  3. Blatio

    Wolne żarty :)

    Kto wie, może o.Tadeusz do szerokiego wachlarza swojej działalności dołączy kiedyś produkcję obuwia? Na przykład pod hasłem "W naszych butach wyjedziesz nogami do przodu... prosto do bram niebios", hehe
  4. Chciałem poruszyć tutaj temat, który czasami jest niejasny dla niektórych, zwłaszcza pojawia się to na forach trekkingowych. Chodzi o nazwę PERWANGER. Niektórzy producenci obuwia stosują do swoich butów "skórę typu Perwanger", jak podają w opisach. Kiedyś na NGT pojawiło się takie pytanie, o co w końcu z tym chodzi, z tym "typem skóry Perwanger". Otóż wedle mojej wiedzy, Perwanger to nie żaden typ skóry, tylko nazwa garbarni założonej w Tyrolu w 1780 roku. Opracowali oni system impregnacji skór na etapie garbowania, który znacznie poprawiał wodoodporność skóry. Do dziś marka skór Perwanger jest wykorzystywana przez różne znane marki produkujące obuwie trekkingowe. Więcej informacji można znaleźć tutaj: http://www.perwangerleather.com/ Tak więc - podsumowując - Perwanger to MARKA garbarni, a nie TYP skóry. Podobnie niemiecki Heinen, z którego korzystają takie firmy jak Meindl czy Hanzel, Perwanger nie jest żadnym szczególnym typem skóry. Wracając teraz do tematu garbarni jako takich i właśnie Heinena (jestem posiadaczem 3 par butów wykonanych z ich skóry), to warto zapoznać się z ich stroną internetową, tutaj w wersji angielskiej: http://www.heinen-leather.de/1-1-lederfabrik-heinen-leder-gerberrei-leder-und-schuhoberleder-produktion.html Polecam w szczególności obejrzeć filmy z działu "Production: http://www.heinen-leather.de/3-1-production.html Można się z nich wiele dowiedzieć, jak wygląda cały proces produkcji i garbowania skór nowoczesnymi metodami, od zdjęcia ze zwierzaczka, aż po wysłanie do producenta Osobiście uważam, że to, czy but będzie dobry, czy do kitu, chyba w znacznie większej mierze zależy od garbarni, niż od tego, co później ze skórą zrobi producent. Kontaktując się z Hanzelem wiem, że zdarzyło im się kilka "wpadek" ze skórą w ich butach, spowodowanych właśnie wadami skóry wynikłymi z nieprawidłowego wyprawienia, jeszcze w garbarni. W tym momencie można powiedzieć, że producent obuwia jest "w dziupli", bo wady obuwia wychodzą dopiero po sprzedaży. Ciekawi mnie, czy istnieje jakiś "ranking" polskich garbarni, z którego można by wywnioskować, która z nich jest tą "topową" i produkuje "pewne" skóry, na światowym poziomie. Jeśli chodzi np. o Hanzela, to wiem iż sprowadza on skóry z różnych garbarni, wybierając z każdej jej czołowy produkt. Mimo to, polskim garbarniom wpadki się zdarzały. Jeśli ktoś coś wie na ten temat, to chętnie przygarnę taką wiedzę
  5. Ja bym jeszcze dodał do tego Hanzela: ---------------------------------------- „HANZEL” PRODUKCJA OBUWIA ul. Grel 13, 34 – 471 Ludźmierz woj. małopolskie tel/fax: +48 18 26 555 46 biuro@hanzel.pl www.hanzel.pl ---------------------------------------- Może nie robią tak zaawansowanego szycia na miarę jak u Kielmana, gdzie każdemu jest robione indywidualne kopyto do każdej stopy z osobna, ale w razie potrzeby potrafią dopasować i dobrać odpowiednie kopyta z tych co mają, aby bardziej dopasować obuwie do stopy klienta. Wszystkie moje 4 pary butów od Hanzela musiały być pasowane do mojej stopy, która jak się okazało, na długość jest 42, a na szerokość jak 44. W razie czego kopyta mogą być nadbijane indywidualnie dla każdej stopy, z uwzględnieniem halluxów chociażby, czy też nierównej długości stóp. Jak trzeba, to i innych przeróbek w butach dokonają, z tego co mi wiadomo, np. cholewy w wysokich myśliwskich butach mogą dostosować jak ktoś ma bardzo grubą łydkę, itp. A przy tym warto dodać, że tego typu przeróbki ciągną za sobą dopłaty w dość rozsądnym zakresie.
  6. Ciężko byłoby zrobić taką konkretną klasyfikację. Z jednej strony but bardzo drogi, który komuś będzie się sprawdzał znakomicie, komuś innemu może zwyczajnie nie spasować, a używany w nieodpowiednich warunkach i nieodpowiedni sposób - zawieść w najmniej oczekiwanym momencie. Z drugiej strony komuś może przez wiele lat funkcjonować but tani, ale prawidłowo używany i odpowiednio konserwowany. Ja osobiście jestem dość stronniczy w wyborze, bo od jakichś 3 lat trzymam się jednej marki, z której mam już 4 pary butów (AXE wie, o którą markę chodzi, hehe ) i jak do tej pory się nie zawiodłem, a z ich oferty każdy może znaleźć coś dla siebie, zarówno cenowo, jak i użytkowo, nie wspominając o możliwości zamówień indywidualnych i zmianach
  7. No to może ja zacznę, nieśmiało, korzystając ze swoich doświadczeń. Tyle powiem na początek, że IMHO nie ma butów do wszystkiego, tzn. równie dobrze nadających się na upalne lato, jak i na zimę, tutaj pewnych rzeczy się nie oszuka Buty taktyczne nadające się do lasu czy na bagna, niekoniecznie będą nadawały się w skaliste góry typu Tatry. Z drugiej strony można brać twarde górskie treki do łażenia po leśnym runie i ścieżkach, ale po co? Do butów posiadających dość szeroki zakres użytkowania zaliczyłbym kultowe gdzieniegdzie buty Bundeswehry (starsze BW 2000 lub ich nowszą wersję, BW 2005). Na pory wiosenno - jesienne, przy dobrym impregnowaniu potrafią być bardzo dobrymi trepami na wyprawy w leśne ostępy, długo przy tym wytrzymując w błocie i deszczu. Niestety, moim zdaniem BW odpadną w warunkach 30-stopniowych upałów - pamiętne dla mnie lato 2008 roku, kiedy to "zagotowałem się" w Bundesach na prostym szlaku do Doliny Gąsienicowej, było dla mnie pierwszą nauczką, że nie ma butów do wszystkiego. Drugą nauczką było użycie BW podczas bardzo mroźnej zimy w Beskidach, podczas pierwszego w życiu (zimowego i w ogóle) zdobywania Babiej Góry. Prawie sobie odmroziłem paluchy - zapocona skórzana wyściółka, bardzo szybko "gubiąca" ciepło + niewłaściwe skarpety = 3-miesięczne mrowienie w paluchach u nóg po tej wycieczce. Za to na warunki umiarkowane - chłodne lato, jesień, wiosna - BW będą jak znalazł. Niestety, ich podeszwa, dobrze radząca sobie na "równiejszych" szlakach, odpada w konfrontacji z tatrzańskimi skałami (których jestem miłośnikiem) - tutaj już warto pomyśleć o czymś sztywniejszym i przyczepniejszym. Jeśli mamy do czynienia z suchym, upalnym latem, to warto zastanowić się nad butami - niskimi, czy też wysokimi - wykonanymi z zamszu lub nubuku, pozbawionymi membran, z oddychającą i dość szybko schnącą wyściółką, jak Cambrelle lub siateczkową (AirNet, DriLex, AeroSpacer, czy jak to tam zwał...). Większość butów militarnych na takie warunki posiada też wstawki lub też całe cholewki z tkanin (np. Cordura). Osobiście, od jakiegoś czasu unikam na takie warunki wyściółek skórzanych (vide: BW) - zapocona skóra od środka potrafi się zrobić szorstka jak papier ścierny. Buty potem trudno ściągnąć i założyć z powrotem, a samo wnętrze po zwykłym przepoceniu potrafi schnąć 2-3 dni. W letnich butach zamszowych/nubukowych nie ma co liczyć na przesadną wodoodporność - ich zadaniem będzie jak najlepsze oddychanie w ciepłych warunkach. Nawet jeśli przemokną - skóra wraz z szybkoschnącą wyściółką wnętrza powinny szybko wyschnąć - sam nie raz zalewałem "po uszy" w deszczu swoje letnie zamszowe Hanzele, jednak po wypchaniu gazetami z reguły już na drugi dzień były zdatne do noszenia (o ile suszenie odbywało się w suchych, domowych warunkach - bez podgrzewania oczywiście!). Nawet jeśli skóra po wierzchu była jeszcze wilgotna, to wnętrze z Cambrellą było już praktycznie suche. Poza tym wodoodporność skóry (nie tyle pod kątem rzeczywistej odporności na wodę, tylko wysychania jak już) można poprawić stosując odpowiednie impregnaty - ale o tym to już można wyczytać w innych miejscach na tym forum Zastanowić się warto nad wszelkiej maści butami pustynnymi / dżunglowymi, najczęściej o amerykańskim rodowodzie. Z reguły wyposażone są w otwory drenażowe u spodu przyszwy, aby woda mogła z nich wypływać nawet, gdy są w pełni przemoczone. Można powiedzieć, że większość "jungli" przemoczenie ma już "wpisane w rodowód", stąd też wspomniane już otworki drenażowe. Na warunki zimowe można się z kolei zastanowić nad butami z wyściółką tkaninową oraz integralnym ociepleniem (np. bardzo często spotykanym Thinsulate'm). Z doświadczeń własnych (wspomniane już Bundeswehry) unikam tutaj wyściółki skórzanej - jak już pisałem, gdy skóra od środka nasiąknie wilgocią od stopy, w temperaturach poniżej zera potrafi się zrobić bardzo zimno już po chwili postoju. Tkaniny wyściółkowe są wtedy znacznie "cieplejsze" w odczuciu, Thinsulate zaś sprawi, że ciepło z buta będzie uciekało wolniej (co nie znaczy, że należy się po wszelkiego rodzaju ociepleniach spodziewać cudów na kiju - jak się stoi w bezruchu 1,5h na mrozie, to żadne Thinsulate'y, skarpety z merino, itp. nie powstrzymają utraty ciepła, skoro stopy go wtedy nie generują). Różnica jednak jest - odczułem ją właśnie na Babiej górze. Przy skórzanej wyściółce i jesiennych skarpetach już 10 minut postoju na mrozie było wręcz bolesne. Dwa lata później w innych butach, z tkaninową wyściółką w połączeniu z porządnymi skarpetami z wełny merynosów, udało mi się wytrzymać na kopule szczytowej Diablaka ok. 1,5h przy ok. -10 stopniach. Wynik całkiem niezły Inne ociepliny, np. Primaloft, baranie futro, czy wełna, potrafią zapewnić jeszcze większy komfort. Stosowane są jednak raczej w butach myśliwskich, na dzień dobry przystosowanych do dłuższego oczekiwania w bezruchu. Na warunki dynamiczniejszego chodzenia (miasto, spacery po lesie) wystarczy Thinsulate + jakaś wyściółka oddychająca. Moje zimowe buty z Cambrellą, Thinsulate'm i nubukiem na wierzchu dają radę w zimowym użytkowaniu miejskim w połączeniu ze zwykłymi bawełnianymi skarpetami. Przy czym nie ma problemu z zapoceniem stóp, nawet gdy się w nich kilka ładnych godzin przebywa w pomieszczeniach. Jeśli ktoś z kolei przewiduje długie przebywanie w mokrym śniegu, to warto zastanowić się nad jakimiś wysokimi butami z membraną. Jeśli chodzi o naprawdę dynamiczne używanie buta w warunkach zimowych, np. chodzenie po górach, gdzie ruchu jest dużo, a stopa generuje więcej ciepła, wystarczyć powinny buty bez ocieplenia, za to z dobrą, oddychającą wyściółką w środku, w połączeniu z dobrej klasy zimowymi skarpetami trekkingowymi. Jeśli ktoś ma chęć na membranę, to może próbować z membraną - w warunkach zimowych niektóre "ceratexy" nawet zaczynają "oddychać" Konkludując, napiszę tylko jeszcze, że znalezienie buta "idealnego", który połączyłby zdolność do pracy we wszystkich warunkach, jest bardzo trudne. Zawsze będzie to jakiś kompromis, albo w stronę wodoodporności, albo twardości, albo oddychalności. Ja wychodzę z założenia, że but powinien być dostosowany do warunków, w jakich ma pracować - oddychalność na lato, ciepło na zimę (kosztem wodoodporności), wodoodporność na jesień/wiosnę i sztywność + dobre trzymanie w warunkach górskich.
  8. No, lato się zbliża, to muszę pomyśleć A ten wosk kosmetyczny nie ma jakichś innych właściwości? Jakieś barwniki, środki zwiększające lepkość, itp? Inna sprawa, że po prostu zastanawia mnie, czy w normalnym obrocie można gdziekolwiek nabyć "surowy" wosk pszczeli, taki "z pierwszego tłoczenia", hehe
  9. Ja na rozwiązujące się sznurowadła w swoich Hanzelach (za to są nie do zarżnięcia jeśli chodzi o trwałość) stosuję przy pierwszym "zaplataniu" sznurówek prosty węzeł, tzw. babski, dopiero na nim wiążę kokardkę - pomaga znacząco. W jednych butach po prostu wymieniłem "okrągłe" sznurówki na "płaskie", które pozostały mi po nieużywanych Scarpach. Też polecam - problem z rozwiązywaniem się skończył I jeszcze pytanie do AXE w kwestii woskowania szwów - jeszcze do tego nie doszedłem, więc się spytam: gdzie można kupić taki wosk pszczeli do tego roztworu? Z terpentyną nie ma problemu, mam tatusia malarza więc wiem co, jak i skąd, poza tym została mi terpentyna po czyszczeniu Bundeswehrek kiedyś tam... ale ten wosk mi nie daje spokoju, skąd go wziąć... bo żadnego pszczelarza i pasieki nie mam w pobliżu
  10. Na kilka punktów znajdziesz odpowiedzi na forum już Np. do impregnacji szwów jest opisany przez AXE316 specyfik z wosku pszczelego i terpentyny. Zmiękczyć skórę licową w butach eleganckich zapewne można tak samo jak w każdych innych butach - podejrzewam, że odpowiednie oleje temu posłużą Aha, z ciekawości - czy mógłbyś zarzucić jakimś zdjęciem swoich butów po impregnacji? Wiesz, jeden obraz wart tysiąca słów...
  11. Czyli jak rozumiem, nie ma się co bawić w osobny Mink Oil + Dubbin, tylko od razu Mydło ---> HP Oil ---> Tucan? Jak rozumiem, Tucan na wierzchu daje radę przeciwko mokrym źdźbłom trawy i ocieraniu w śniegu? Czy na Tucana jeszcze jakąś warstwę trzeba dać?
  12. No właśnie chodzi mi o to, żeby skóra nie łapała tych mokrych plam Co do szwów, to nie stamtąd się zaczęło. Wilgoć złapała najpierw po bokach, tam gdzie skóra najbardziej obcierała o mokry śnieg, stamtąd "rak" rozszedł się potem po całości, jak widać, prawie po górę cholewki, skóra nasiąknęła też pod stuptutem (który był naciągnięty aż po pierwsze przelotki sznurówek). Co do mycia, to butów niczym nie myłem - tylko szmatka i woda. Przedtem buty nie były impregnowane, raz tylko we wrześniu 2010 przesmarowałem je lekko tłuszczem Coccine. Wsiąkł w skórę bez śladu praktycznie. Od tego czasu do tej ostatniej impregnacji nie ruszałem ich niczym. Pamiętam, że gdy niegdyś impregnowałem Bundeswehry, to przejechałem je raz terpentyną balsamiczną (za radą z forum Skibickiego, pewnie znasz), żeby usunąć wcześniej stosowane zwykłe pasty Kiwi, ale nie było to żadne porządne mycie. Hanzeli nie czyściłem żadnymi środkami, żeby czegoś nie zwalić w wyprawie skóry, poza tym nie wydało mi się to konieczne. Teraz chyba musiałbym użyć jakiegoś porządnego mydła do skór? Pytanie tylko, czy po zastosowaniu później HP Oil i Tucana, buty będą się jeszcze nadawały do użytku latem? Bo w Bundeswehrach to już sobie raczej latem nie pochodzę, hehe Tak jak pisałem - zastanawia mnie czemu Devilowi nie przemokły jego BW, skoro on używał też środków Coccine, tak jak ja, ale z pominięciem Crazy Oil. Możliwe, że jego skóra jest znacznie bardziej zatłuszczona już. U siebie podejrzewam, że Crazy Oil jakoś niedobrze współpracuje z tłuszczem i pastą wosk.-żyw. Jako ciekawostkę powiem Ci, że skóra, mimo że cała nasiąknięta wodą, była nadal lepka od tłuszczu, tak jak po impregnacji, czuć to było w dotyku. Jedyny pozytyw, że potem szybko wyschła. Buty mojej dziewczyny, wykonane ze skóry znacznie gorszego gatunku, też impregnowane Coccine, tak samo przemokły i schły znacznie dłużej niż mój Heinen. Jak wrócę do domu, to wczytam się w ten temat na nowym forum. Potem najwyżej będę do Ciebie uderzał o odpowiednie środki Pozdrawiam
  13. Czytałem wątek,: http://www.tactical.pl/forum/index.php/topic,60074.msg258422.html#msg258422 ale do końca nie jestem pewien co powinienem zrobić w sytuacji, którą opiszę. Byłem parę tygodni temu w Karkonoszach. Przed wyjazdem zaimpregnowałem swoje Hanzele G024 (skóra licowa) w następujący sposób: - Coccine Crazy Oil - dzień później tłuszcz do skór Coccine, - dzień później, na końcu, przejechałem pastą woskowo-żywiczną, też Coccine (to akurat miałem w domu, hehe). W górach miałem 8h brodzenia w paskudnym, mokrym i topniejącym śniegu, w którym się nieraz zapadałem po kolana. Już po około godzinie po impregnacji jakby śladu nie było, skóra zaczęła nasiąkać, a wieczorem, jak ściągałem buty, to wyglądały tak: Jak widać, nasiąknięte wodą po kostki. W środku nie było tragedii, było wilgotno, ale nic nie chlupało na szczęście. Fakt, tego dnia prawie wszystkim wtedy przemokły buty, ale kurde, myślałem, że taka impregnacja powstrzyma przemakanie w śniegu. Na pocieszenie powiem, że po 16h schnięcia w pokoju z odrobiną papieru toaletowego w środku, buty były suche (!) - więc tyle dobrego, że jednak skóra Heinena szybko oddała tę wilgoć. Ale co mnie wkurzyło - kolega z forum (Devil) szedł w Bundeswehrach, które od jakiegoś czasu tak samo impregnował - tłuszczem i pastą Coccine, tylko częściej. Ja swoje Hanzele pojechałem tak pierwszy raz. Jemu buty nie przemokły! Nawet skóra po wierzchu nie była nasiąknięta tak jak moja. Czy to możliwe, że przez to, że on swoje BW impregnował częściej, sprawiło, że u niego skóra już jest bardziej "zaprawiona"? Dodam, że ja swoje BW też kiedyś jechałem ostro tłuszczem i potrafiły 2 dni w błocie i wodzie wytrzymać bez nasiąkania, jak kalosze - ale oddychalność spadła. Czy zrobiłem błąd, dając na początek Crazy Oil, a potem tłuszcz i pastę? Czy Crazy Oil mógł zahamować wchłanianie tłuszczu, a użycie pasty na koniec mogło "zetrzeć" warstwę tłuszczu? Generalnie jakoś co do Crazy Oil jestem sceptycznie nastawiony, też po użyciu go na zamszowych Hanzelach DG022. Mam wrażenie, że trochę oddychalność zawalił i zostawił białawe ślady na zamszu. Bo się zastanawiam - co też, kurczę, zrobiłem nie tak, bo po tej impregnacji miałem wrażenie, że jest gorzej niż było na początku, gdy buty były nieimpregnowane, z pudełka, w poprzednim sezonie zimowym nie przemokły ani razu w śniegu (fakt, były mrozy). A w tej ciapie mi poległy. Ewentualnie co byś doradził jako warstwę zewnętrzną na taki rozmokły śnieg, który "zżera" całą impregnację? Może zamiast tego tłuszczu i pasty lepiej jakiś Mink Oil? Dodam, że tego dnia ludziom nawet Gore-texy puszczały. Jeden Devil w Bundeswehrach miał sucho i to mi nie daje spokoju Tak jak powiedziałem, u mnie Bundeswehry jechane głównie samym tłuszczem potrafiły być jak kalosze. Możliwe, że ich skóra jest inna, inaczej garbowana i zupełnie inaczej reaguje niż skóra Heinena w moich Hanzelach. pozdrawiam, Blatio.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.