Skocz do zawartości

modina

Dobry Szewc
  • Postów

    324
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    40

Odpowiedzi opublikowane przez modina

  1. Zdawało mi się, że gdzieś na forum przewinął się już wątek i widzialem zdjęcia naprawy dziur w siatkowych cholewkach butów sportowych. Jednak żadne słowa kluczowe nie pozwoliły mi go odnaleźć. Gdyby admin stwierdził, że za bardzo mnożę stare wątki, to proszę o przesunięcie tego posta we właściwe miejsce.

     

    To typowy przykład uszkodzenia, gdzie klient mocno przyczynił się do przetarcia siatki (za luźno zasznurowane buty "na stałe") i sposób naprawy, który zwykle stosujemy.

    DSC03806m.jpg

    DSC03808m.jpg

    DSC03814m.jpg

    DSC03815m.jpg

    • Like 1
  2. Zabawnie się to życie układa - klienci czasem jakby czytali te nasze dyskusje. Dziś klient przyniósł te oto buty - nówki nieśmigane.

     

    Zatem, młody - lekcja:

    Buty przeleżały circa 10 lat  - nienoszone.

    Bieżniki Vibram z TR (termogumy) - stan doskonały

    Międzypodeszwy i otoki ze spienionego PU (poliuretanu) - próchno

     

    Wypada umieć odróżnić spienione poliuretany PU najczęściej stosowane na międzypodeszwy w obuwiu górskim, trekingowym od spienionych poliolefin EVA (kopolimery etylenu z octanem winylu), które najczęściej stosowane są na międzypodeszwy w obuwiu sportowym (lub na klapki plażowe). Na optykę (szczegolnie, jeśli "skórka" międzypodeszwy jest gładka) nie do odróżnienia, w dotyku też bywa trudno odróżnić - w zależności od stopnia spienienia tych tworzyw. A mają różne własności.

     

    Dlaczego spodów z poliuretanów nie ma sensu ratować? Masz przykład poniżej.

    Ratować buty? Jak najbardziej. Jak klient się zdecyduje i coś z tego wyjdzie, jakieś fotki nastąpią.

     

    DSC03809.JPG

    DSC03810.JPG

    DSC03811.JPG

    DSC03812.JPG

  3.  

     


    Wykonujesz usługi, więc masz prawo nazywać siebie rzemieślnikiem.

     

    Ma prawo nazwać się rzemieślnikiem, ale z całkowicie innego tytułu (świadectwo kwalifikacji, które posiada).

    Np. usługi hotelarskie, gastronomiczne lub artystyczne nie zaliczają się do rzemiosła.

     

     


    Rób dobrze, dawaj gwarancję...

     

    No, to jak już gryziemy te tematy, to co masz na myśli pisząc gwarancja?

    Z punktu widzenia KC to, co dajesz klientom - stricte gwarancją - jednak nie jest. Więc czym jest?

    Jak u Ciebie wygląda np. gwarancja na fleki?

  4.  

     


    Po drugie przepraszam jeśli kogoś uraził mój post.

     

    To nie tak, bym poczuł się urażony, bez przesady.

     

     

     


    Źle dobrałem słowa,

     

    Tu pełna zgoda. Bo z jednej strony sam przyznajesz, że masz braki merytoryczne (to żaden wstyd czegoś nie wiedzieć), a z drugiej piszesz, że wyuczyłeś kogoś rzemiosła - zabrzmiało trochę pyszałkowato. Jeśli zareagowałem zbyt emocjonalnie i to Ty poczułeś się urażony, to z kolei ja przepraszam.

     

     

     


    Z drugiej strony zgodnie z prawem polskim mogę nazywać siebie rzemieślnikiem, ponieważ posiadam zaświadczenie o zdobyciu kwalifikacji zawodowych wystawione przez osobę do tego uprawnioną.

     

    Zgoda.

     

     

     


    Poza tym nie uważam ze znajomość wiedzy technologicznej jest mi potrzebna. Jako szewc musze wiedzieć jak naprawić daną rzecz a nie dlaczego się zepsuła i z czego jest zrobiona.

     

    Brak zgody. Kompletny nonsens.

    Brak chęci podnoszenia kwalifikacji uważam za kardynalny błąd. Świadczy o tym już choćby Twój wątek. Np. wiedza, z czego jest zrobiony spód pozwoli Ci uniknąć błędów, bo będziesz wiedział jakich klejów użyć, a nie na wszystkie pytania znajdziesz odpowiedzi na tym forum.

     

    Życie pisze różne scenariusze i musisz być przygotowany na te najgorsze. Wyobraź sobie taką sytuację, że tuż obok Twojego otwiera swój biznes kilku Chińczyków czy Wietnamczyków i zaczynają naprawiać fleki nie po 13 zł tylko po 5 zł. Robią te fleki z [beeep]owej chińskiej gumy i nawet niespecjalnie ładnie. Ale obserwujesz spadek ilości klientów - sam piszesz, że podstawowym kryterium dla Twoich klientów jest cena.  Mówisz sobie - nic tam, jakoś przetrzymam, przecież niemożliwe, żeby tym Chińczykom się to opłacało, przecież same koszty są wyższe - długo tak nie wytrzymają. Poza tym robię to lepiej (choć wiedzy, sam przyznajesz - brakuje). A co, jeśli okaże się, że oni to jakoś wytrzymują, a Ty już nie?

     

    Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych we Wrocławiu działało przynajmniej kilkunastu producentów obuwia i kilka sklepów, hurtowni ich zaopatrujących. Już ich nie ma - dlaczego? Dlatego, że do dnia dzisiejszego można znaleźć w Chinach producentów obuwia za 1 $ przy zamówieniu całego kontenera. Dla sklepów, w których sprzedawałem swoje buty kryterium też była cena. Wiele z tych sklepów po niewczasie zrozumiało swoj błąd i nie handlują już chińskim badziewiem, ale wracać już nie było do czego.

     

    Zatem nigdy nie możesz być pewny, czy obok nie wystartuje Ci konkurencja, która Cię zakasuje umiejętnościami i wiedzą (dlatego podnoś bez ustanku swoje kwalifikacje i bierz przykład z ambicji kolegi szewca.24.pl - facet naprawdę mi imponuje) lub zakasuje ceną (i tu naprawdę nie wiem co poradzić).

  5.  

     


    Teraz to się nazywa "obuwnik miarowy" - z tego co wiem od kilku lat nie było chętnego do przystąpienia do egzaminu.

     

    Osobno są egzaminy cholewkarskie i odbywają się teraz wyłącznie w ośrodkach, w których jeszcze egzystuje albo szkolenie albo przemysł - czyli Radom, Krakow, Częstochowa, Bielsko-Biała, Słupsk.

    Np. we Wrocławiu nie da się nawet zebrać komisji egzaminacyjnej i we wroclawskiej Izbie nawet nie są w stanie sobie przypomnieć, kiedy odbył się ostatni egzamin w tych branżach.

     

     

     


    Swoją drogą dla ciekawości, jedno z pytań egzaminacyjnych brzmi mniej więcej tak :
    "Proszę podać różnice pomiędzy skórą sztuczną (ekologiczną), a prawdziwą" - nie wiem jak można zamieszczać takie pytanie egzaminacyjne. Pewnie bym oblał na tym, bo swoim klientom tłumaczę od x czasu, że nie ma czegoś takiego. Jest albo skóra, albo syntetyk.

     

    Gdybym był w takiej komisji, to pewnie sam zadałbym takie pytanie (byłoby to pytanie tzw. podchwytliwe :) ) Gdyby egzaminowany jeszcze wyjasnił, że przydomek "ekologiczna" można stosować, przy takim wyborze, wyłącznie do skór naturalnych, a żaden syntetyk nie zasługuje na ten przydomek, to by zaliczył śpiewająco.

  6.  

     


    Naprawa będzie polegała na częściowym wykorzystaniu obecnych spodów. Nie mówimy tutaj o kompleksowej odbudowie. Po odpowiednim wyrównaniu powierzchni w spodach oryginalnych, odpowiednim "zagruntowaniu", będą one stanowiły trzon do położenia nowego materiału ściernego, może być w różnej formie - w postaci całych spodów, oddzielnie fleków, zelówek, itp.

     

    Wszystkie te spody są ze spróchniałego poliuretanu. Nie lubię ryzykować i na próchnie nie buduję, więc wydrapałbym go do ostatniej kruszynki i budowałbym całe spody od nowa łącznie z otokami. Teraz wydaje się, że przynajmniej w tych dwóch butach po lewej stronie górne warstwy te, niejako "przyotokowe" są zdrowe, ale to złudzenie. Stary, zmurszały poliuretan charakteryzuje się tym, że ma uszkodzoną strukturę w całej objętości i to, co dziś wydaje się zdrowe, za pół roku trafi szlag. Moim zdaniem "gruntowanie" nie pomoże na długo. 

    Podziwiam odwagę i z przyjemnością popatrzę na fotki "po".

     

     

     


    A co do tytułu mistrzowskiego, czy czeladniczego, to to akurat w polskich warunkach jest nadzwyczaj proste do uzyskania i nie ma nic wspólnego z wiedzą, umiejętnościami, itp., chyba że ktoś lubi połechtać swoje ego.

     

    Bardzo łatwo jest tak sobie niedbale deprecjonować tytuły rzemieślnicze w czasach, gdy do niczego nie są potrzebne. Jednak jeszcze w latach osiemdziesiątych bez świadectwa czeladniczego nie mogłeś otworzyć warsztatu (czy to usługowego, czy produkcyjnego) ani w branży cholewkarskiej, ani szewskiej - mogłeś, co najwyżej, szyć kapcie. Dzięki Wilczkowi to się zmienilo, i chwała mu za to, bo dzięki niemu natychmiast rozszerzyłem branżę o produkcję obuwia bez potrzeby zdawania egzaminu przed komisją szewską. A łatwo nie było - jak to w korporacjach - egzaminowali mistrzowie szewscy, którzy średnio przychylnym okiem patrzyli na kandydatów, którzy nie byli ich uczniami. Czy to takie proste, jak mówisz? Nie wiem - z ciekawości zajrzałem na stronę Izby rzemieślniczej we Wrocławiu i znalazłem kilkadziesiąt branż, dla których przeprowadza się egzaminy i ani cholewkarstwa, ani szewstwa na tej liście nie było. Aż do nich jutro zadzwonię.

    Nie będę się wstydził za to, że w 81 roku zdałem egzamin czeladniczy (cholewkarstwo), a w 87 roku zdobyłem dyplom mistrzowski (cholewkarstwo) i że od 83 roku do dziś mam swój własny warsztat, a w międzyczasie ukończyłem jeszcze dzienne, studia na Politechnice Wrocławskiej i mam dyplom magistra Inżyniera i nie ma to nic wspólnego z moim ego. Jasne - zawsze ktoś może powiedzieć, że teraz to byle szmondak może zapisać się na studia i dyplom jest nadzwyczaj prosty do uzyskania i nie ma nic wspólnego z wiedzą, itp. Ale najtrudniej spróbować samemu.

     

    Podziwiam Cię, że nie boisz nię trudnych napraw, ale chcę powiedzieć, że tak lekko odrzucając pewne rzeczy sam się ograniczasz. Teraz nie chcesz nikogo szkolić, ale może kiedyś zechcesz, a temu komuś może zależeć na dyplomie (np. w Niemczech dyplomy Wrocławskiej Izby Rzemieślniczej jeszcze za komuny były honorowane (a  np. dyplomy lekarskie - nie). 

  7.  

     


    Dopóki naprawa sprawdza się, nic nie rozkleja, nie pęka, uważam ją za dobrze wykonaną. Brak reklamacji z tego tytułu jest najbardziej miarodajnym wyznacznikiem. Oczywiście, istnieją marginalne przypadki, gdzie należy wypełnić szczelinę, ale najczęściej stosuję to w przypadku, gdy spód się miejscowo np. wykruszył.

     

    To jeszcze o niczym nie świadczy, bo nie każdy klient od razu przyleci z reklamacją.

    Wiele razy widziałem pęknięte zelówki w miejscu, gdzie wcześniej w tym samym miejscu pękł zelowany spód i przy naprawie nie był wypiłowany. Wierz mi, że tak się dzieje.

     

     

     


    zaręczam Ci, że po wielu Mistrzach na co dzień poprawiam.

     

    Ejże :)  

    Ja nie dopytuję klientów, po kim będę poprawiał spartaczoną robotę. Zatem poprawiasz po "Mistrzach", a nie po Mistrzach. Zresztą wielu tych ostatnich już tak wokół nie zostało.

  8.  

     


     
    'modina', dnia 18 Marz 2015 - 09:57, napisał:
    Jeśli to poliuretan, a buty mają ok. 10 lat, to na próżno będziesz się trudził - nie uda się już ich uratować.
     
    Poniżej prezentuję przykład 3 różnych butów, które mam teraz w naprawie. Nie jest to może łatwe, ale klient ode mnie dostaje gwarancję na taką naprawę.

     

    Wyraziłem się nieprecyzyjnie - to nie butow, tylko spodów nie da się uratować, skleić, itp. 

     

    Do butów z Twojego zdjęcia będziesz dorabiał nowe spody, bo ten wykruszony poliuretan do ratowania się nie nadaje.

     

     

     


    Z tego wynika, że np. ja, nie mogę nikogo uczyć (nie chodzi mi o wystawienie papierka), chociaż zaręczam Ci, że po wielu Mistrzach na co dzień poprawiam.

     

    Na tym polega wolność gospodarcza, że nie mając świadectwa czeladniczego możesz otworzyć zakład, wykonywać zawod szewca i przyjmować pracowników i przyuczać ich do zawodu (jeśli poprawi Ci to samopoczucie, to możesz nawet powiedzieć, że ich uczysz fachu).

    Na tym jednak koniec, tj.- nawet jako czeladnik, to bez dyplomu mistrzowskiego nie przyjmiesz nikogo do nauki zawodu, by Twój uczeń po 2 lub 3 latach nauki mógł zdać egzamin czeladniczy przed komisją Izby Rzemieślniczej.

    • Like 1
  9.  

     


    w miejscu pęknięcia szlifuję jeszcze cos w  rodzaju  "litery V ",

    Brawo dla szewca z Inowrocławia - jesteś na dobrym tropie. Chodzi o to, że przy zginaniu buta spód jest w tym obrębie rozciągany. Jeśli spód jest cienki i nie jest wykonany ze sztywnego PCV, to wystarczy go skleć i podzelować, nie trzeba dbać o żadne wypełnienie pęknięcia. W przypadku grubych spodów należy zgiąć buta i popatrzeć na jaką szerokość oddalają się krawędzie pękniętego spodu - bywa, że jest to np. 1,5 cm. Wtedy zwykłe sklejenie pęknięcia i zelowanie jest bardzo ryzykowne. Nader często widywałem rozerwane zelówki dokladnie w miejscu pierwotnego pęknięcia. Naprężenia rozciągające spód kumulują się w najsłabszym miejscu - czyli w miejscu sklejenia pękniętego spodu, dlatego wypiłowanie spodu i wklejenie tam miękkiej, dobrze rozciągającej się gumy pozwala na rozlożenie naprężeń rozciągających na większą powierzchnię, a to chroni nową zelówkę przed rozerwaniem.

    Tylko dlaczego jakieś kliny, litera V?

    Lepiej skleić wstępnie pęknięcie i wziąć buta na czyszczarkę i wypiłować na wałku półokrągły rowek do głębokości pęknięcia (jeśli przełom jest całkowity, a spód bardzo gruby, to prawie na całą głębokość) i wypełnić taki półokrągły rowek miękką gumą, wyrównać i podzelować. Szybciej, pewniej, równiej i bardziej estetycznie.

     

     

     


    Koledzy powyżej piszą, że wstawiają kliny wypełniające szczeliny. Nie stosuję takiego rozwiązania.

     

    Zdarza się, że to okazuje się błędem.

     

    A teraz ad meritum.

    Do Nikatora - zanim zaczniesz kleić i zelować - wiesz z czego zrobione są spody? Wiesz ile mają lat? Jeśli to poliuretan, to czy masz pewność, że jest prawidłowo zrobiony? 

    Jeśli to poliuretan, a buty mają ok. 10 lat, to na próżno będziesz się trudził - nie uda się już ich uratować. Prawidłowo zrobiony poliuretan po takim okresie ma prawo zacząć się kruszyć i pękać. Na zdjęciach widać oprócz głównego pęknięcia - początek pękania w sąsiednich wrębach rzeźby bieżnika. 

    Nawet jeśli spody z PU są młodsze, a producent spodów nie dodał do nich właściwych komponentów przeciwstarzeniowych, to spody takie zaczynają się kruszyć już po pierwszym roku (od kilku lat wpadają w moje ręce takie buty bardzo znanej marki zaczynającej się na lliterkę E)

    W takich wypadkach po podzelowaniu zelówkę, która na pierwszy rzut oka wydaje się że jest prawidlkowo sklejona, można jednak łatwo oderwać i okazuje się, że na zelówce zostały obie warstwy klejowe plus cienka warstewka kruszącego się poliuretanu. Jeśli szewc tego nie sprawdzi, to klientowi i tak takie zelówki odpadną i żadne doklejanie cjanoakrylami i żadne inne czary niczego nie zmienią.

     

    I żeby nie było tak słodko (czasem lubię ponarzekać). Jak ktoś, z takimi brakami wiedzy, znajomości technologii, itp. może napisać, że wyuczył kolegę rzemiosła?

    To grube nadużycie w stosunku do kolegów, którzy są prawdziwymi rzemieślnikami i szczycą się tym. Gdybyś napisał, że przyuczyłeś go do zawodu, no, to jeszcze...

     

    Mamy wolność gospodarczą i bardzo dobrze - dzięki temu każdy może wykonywać zawód szewca i być szewcem (inną sprawą jest - jakim szewcem) ale prawdziwym rzemieślnikiem jest się po zdaniu egzaminu czeladniczego, a uczyć rzemiosła mogą tylko mistrzowie rzemiosła. Pozostali przyuczają do zawodu (z różnym skutkiem).

  10. Najczęściej z laptopa HP Paviliona, IE jakiś wysoki numer. Czasem wieczorami napiszę coś z iPada, ale tam raczej nie staram się cytować, bo wkurza mnie zaznaczanie tekstu - za grube mam paluchy. Ten Taptalk, to coś istotnego? Na iPadzie on jest. 

    Później spróbuję otworzyć na laptopie Safari i zacytować.

    Nie działa mi tu też kopiowanie i wklejanie tekstu.

  11. 100% racji, ale...

     

     

    Tu miał być cytat: "Jeśli czytał z uwagą..."

     

     

    ...to dlaczego jeszcze się waha? :)

     

     

    Myślę, że dopiero Twój ostatni post wyjaśnia wszelkie wątpliwości.

     

    Przy gore-texie (jeśli membrana ma postać pełnej skarpety) to raczej właściwości hydrofobowe skóry powinny zejść na drugi plan, a nie estetyka. Zakładam, że Woolter nie planuje czołgania się w błocie, bo wtedy mniej by czytał, a więcej się czołgał. :lol:

     

     

    Nadal nie działa mi cytowanie :(

  12. Ze zdjęć AnKKa0011 wynika, że Meindl zrobił te buty z bydlęcej dwoiny. Jest to wyraźnie welurowa skóra woskowana i prasowana próżniowo, co na krótki dystans może imitować skórę licową. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tego po mojej ulubionej marce butów. To już lepiej było zostawić ten welur jako welur, lub nieco lepiej zrobić to woskowanie i prasowanie, bo taka skóra, skoro to nowe buty, to wygląda jak ni pies ni wydra.

  13. Większość tak, ale outdoorowiec, który "przeczytał dużo wątków na różnych forach o impregnacji i dalej ma pewne wątpliwości" oznacza, że się jednak waha i "nie chce popełnić błędu i zniszczyć butów".

     

    Byłbym jednak ostrożny i na jego miejscu i na miejscu udzielających mu rady, szczególnie, że samym założeniu tkwi błąd (to chyba nie jest jednak nubuk woskowany). Chcesz zrobić sobie z formumowicza wroga, gdy się okaże, że nie chciał, by mu się buty błyszczały jak psu jajca? :)

     

    Nie wiem, po co to "chyba". na 99,9% nie jest to nubuk woskowany - zdjęcia nie mogą tak kłamać.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.