Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Pozwolę stopniowo, bo jest o czym pisać. Mój mistrz tworzył buty już w latach 60/siątych, zatem jego sztuka rzemiosła jest dość zróżnicowana na przestrzeni kilkudziesięcioleci.

Jednym ze sloganów wiodących w jego życiu było stwierdzenie, iż

But musi być piękny jak Rudolf Valentino,

nietrwały jak kochanka, czyli na jeden sezon.

Oczywiście ów slogan był częściowym zaprzeczeniem tego, co ów mistrz nazwijmy go "JANEK" oferował w swoim rzemiośle, jednakże znakomicie odzwierciedlał sytuację tamtych lat w obuwnictwie.

Ciąg dalszy nastąpi..............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz poczciwy "Janek" ponieważ miał dryg do majsterkowania odkrył przypadkowo swoją pasję. Szkoląc się w latach 50/tych u mistrzów szewsta zdobywał doświadcznie. Pod koniec lat 50/tych trafił do jednej ze spółdzielni w Rawie, która szyła obuwie profilaktyczne i nie tylko dla pracowników w zakładach produkcyjnych.

 

post-1665-0-93534300-1396025444_thumb.jpg

 

Pierwszą z ciekawostek jaką tu przytoczę jest fakt, iż w tamtych czasach szewcy robili brandzle z tzw. dartych wior pakowanych po 10 sztuk, które  zbijało się drewnianymi kołeczkami (szpilkami). Namaczano, gdzie zbite warstwy (przeważnie 2-3 zrzynano celem wyrównania powierzchni). Dopiero w 1962 roku doszły do "Janka" słuchy, że Włosi zaczeli produkować dzisiaj nam znane stalki (ów pojęcie w tamtym okresie nie było Jankowi znane).

 

..................................................................................Do nastęonego razu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakłady szewskie w bramach odwiedzali żydzi. Handlowali różnymi elementami. Jeden z nich handlował guzikami. Zaproponował Jankowi zakup, lecz ten zapytał "Opłaca ci się tym handlować" na co odpowiedział żyd "Guzikami handlujesz to i guzik z tego masz"

post-3-0-32306700-1396089314.jpgpost-3-0-57019400-1396089314.jpgpost-3-0-86042500-1396089314.jpg

 

"Janek" opowiadał że do szycia stosowano wtedy nici bawełniane w szpulkach (6/cio skrętne), które szewc poddawał rozkręcaniu i rolowaniu. Dzięki opisanym zabiegom włókna się wyciągały, owijało się je na palcu i dzieliło (3 włókna na 3 włókna). Tworzyła się tzw. „Ryszpa”. Zanim jednak wkręcono szczecinę, należało ją rozwarstwić tak aby otrzymać dwa końce, następnie dochodziło do skręcenia, dokładano ryszpę  i skręcano szczecinę z ryszpą. W oba końce wkręcano szczecinę z karku dzika kosztującej wtedy około 50 gr, która była tak gruba jak igła groszówka. Celem było ułatwienie przeciągania dratwy „ryszpy” przez skórzane warstwy podeszwy.

Następnie tak otrzymany splot nawlekano na szydełko i całość zaciągano. Takie rozwiązania stosowano do szycia butów. Całość woskowano celem nadania połysku oraz wzmocnienia struktur barierowych przed wilgocią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna być to materiał na klimatyczną nowelę :)

Może wydzielić tę historię osobnym wątkiem?
Jeżeli tak, to proszę o propozycję tytułu dla nowego wątku.

 

P.S.

Edytowałem fotki. Pamiętaj by fotografie wstawiać w formatach: jpg, png lub gif - BMP się nie wyświetla na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Celem uzupełnienia historii dodam, że

"Janek" urodził i wychowywał się we wsi Sierzchowy leżącą pomiędzy Rawą Mazowiecką a Inowłodzem (województwo łódzkie). Miał zapał do mechaniki  i nie tylko, jednakże jego losy potoczyły się inaczej. Pewnego dnia w kościele jako młody chłopak spotkał Pana Adama Ozimek, który w tamtych czasach szył buty we wspomnianej wsi. Panu Jankowi tak się spodobały te piękne fasony na nogach, że zaczął podpytywać, czy nie mógł by pod okiem wspomnianego Pana podjąć nauki rzemiosła. Tak doszło do korelacji stosunków zależnych. Pan Janek podjął naukę, a że uczył się szybko zdobywał nieocenione jak się okazuje w obecnych czasach umiejętności. Już wtedy współpracowali z Panem Białek z ulicy Nowomiejskiej w Łodzi oraz SKOGAR – ZAKŁADEM PRODUKCJI OBUWIA z siedzibą na ulicy Wólczańskiej  w Łodzi, przeniesioną w późniejszych latach na ulicę Traktorową 128.

Ciekawostka

 

W latach 60/tych zaczęła wchodzić tzw. klejonka (tak nazywano wtedy klejenie elementów obuwia) tym samym wśród szewców zaczęły pojawiać się przekonania, że to już początek końca ich pięknego zawodu (strach przed czymś nowym). Jedynym znanym klejem był wtedy śtarpok - klej oparty na mączce kasztanowej. Suszenie klejonych nim butów, na gorącym piecu, kończyło się najczęściej rozwarstwieniem podeszwy.

 

 

 

Jat to w tamtych czasach ludzie ze wsi szukali zajęcia w pobliskich miastach. Pan Adam Ozimek nie widząc dalszych perspektyw z zamiarem pójścia z duchem czasu  przeniósł się do Rawy Mazowieckiej a wraz z nim Pan Janek. Nasi bohaterowie zatrudnili się w Spółdzielni Inwalidów (RAWIANKA), gdzie produkowali obuwie profilaktyczne do zakładów pracy. Wzory jakie wtedy produkowali już masowo to były wysoko wykrojone, sznurowane po całej długości, bez pięt oraz z odkrytymi palcami buty do pracy w zakładach

Materiały źródłowe potwierdzające istnienie spółdzielni RAWIANKA

(................współpraca z zakładem pracy chronionej Spółdzielnią Inwalidów „Rawianka”, gdzie uczniowie z umiarkowaną niepełnosprawnością intelektualną zdobywali praktyczne umiejętności, przygotowujące ich do pracy).  http://www.soswrawa.szkolnastrona.pl/index.php?p=m&idg=mg,22,53

W 1962 roku "Janek" został powołany do wojska, zatem przygoda z szewstwem została incydentalnie przerwana………………….nad czym "Janek" ubolewał, ponieważ miał zamiar nauczyć się szycia cholewek u zaprzyjaźnionego cholewkarza.

Jako ciekawostkę wtrącę, iż w latach 60/tych zaczęto produkować znane nam z dzisiejszych kształtów kozaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim przejdę dalej zatrzymam się na chwilkę wskazując kolejne ciekawostki w tamtych lat:

  • Aby buty nie przemakały w tamtych czasach szewcy mieli różne sposoby, które chronili w zakresie własnych pomysłów (coś na wzór patentów własnego autorstwa). "Janek" znał sposób wykorzystywania pęcherzy z rozbieranych świni (tych samych które wykorzystywano wcześniej do nadmuchiwania piłek podczas zabaw na podwórkach).

Ów pęcherze namaczano w ciepłej wodzie i naciągano między futrówkę a skórę poprzez wklejenie. Futrówka musiała być zaćwiekowana, wklejano pęcherz, następnie ćwiekowano skórę wierzchnią. Można ów proces przyrównać do obecnych cholewek o właściwościach hydrofobowych.

 

2.
Skiwers – odpowiednik dzisiejszych kompozytów na cholewki – warstwowe ułożenie danych materiałów. W tamtych czasach takie buty uznawano za bardzo słabe jakościowo.

Nazewnictwo skór z lat 50/60 tych


 

- szafle (chłop układał skórę w gnojowisku aby sierść wylazła, następnie moczył w aunie (proszku przypominającym strukturą amfetaminę lub puder),

- ssaki (skóra z cielaka)

- bukat (byk, krowa)

- żarłoki (młode cielaki jedzące trawkę),

- łby (skóra z łba zwierzaka – przeważnie bydlęce).



3.
Strony butów określano:

Przyśrodkowa strona buta – od pomiędzy nóg

Zewnętrzna strona buta – od pola



Przyśrodkowa strona buta – od pomiędzy nóg

Zewnętrzna strona buta – od pola


Szewce z Błorówki, robiący przeważnie drewnioki, kupili se u Żyda w Łołpinach, całe pudełko „druśtyftów” (rodzaj małych gwoździków). Połozyli na taborku w sopie, gdzie koło błutów robili. Do sopy wloz baron i całe to pudołko zjod, a ze chłopy to boły z m y ś l n e , łod razu mu mały magnes na snurku do żołądka puścili i druśtyfty wyciongli. (Bajduła ludowa)

http://www.tuchow.pl/files/ginace_zawody_pogorza.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

"Janek" w wojsku wyrobił sobie wszystkie kategorie praw jazdy oprócz możliwości prowadzenia autobusów. Jest to dość ważny aspekt jego życia, które potoczyło się dalej w sposób następujący:

Po wyjściu z wojska "Janek" wrócił do opisywanej już Spółdzielni Inwalidów „Rawianka” w której zamiast produkować buty po zdobyciu prawa jazdy zaczął rozwozić wyprodukowane obuwie do Katowic, Gliwic, Poznania itd. Incydent, który o tym zadecydował dotyczył  jednego z kierowców Pana "Stasia", który bez kielicha nie prowadził. Pewnego dnia "Stasiu" zapijając się nie był w stanie jechać, stąd też wykorzystano "Janka", który przez dwa lata rozwoził towar. Następnie zaszeregowano "Janka" do wożenia prezesów Spółdzielni,  na kursy do Warszawy i Łodzi po np. skóry i kleje. W Łodzi odwiedzali np. modne w tamtych czasach spółki takie jak np.  „Skóra” mieszczącą się przy ulicy Piotrkowskiej 78. Problem dotyczył jednak ów prezesów, którzy często wykorzystywali "Janka" w nocy do rozwożenia z różnego typu spotkań oraz imprez. Nie raz zdarzało się, że musiał wnosić niejednego do domu. W 1966 roku "Janek" zwolnił się z „Rawianki” i wpadł na pomysł współpracy z szewcami z Łodzi, którzy w tamtych czasach oprócz własnych warsztatów mieli też na miejscu sklepiki z wyrabianym obuwie. Tym samym u siebie na wsi w Sierzchowy stworzył warsztat szewski, gdzie „tworzył” wzory zaś do Łodzi raz w tygodniu przywoził szewcom gotowe, przeważnie męskie buty wytwarzane ręcznie. Przykładem był jeden z szewców (bardziej cholewkarz) na ulicy Obrońców Stalingradu 3 - Pan Wieczorek, z którym "Janek" współpracował.

Ciekawostki: nazewnictwo narzędzi i elementów obuwniczych z tamtych lat:

post-1665-0-50659300-1408654454_thumb.jpg

 

KULIS – służył do wypalania obrzeży,

DRAPAK – wydrapywanie rowka celem zakrycia szycia w „tuneliku” poprzez doklejenie wierzchniej warstwy,

SZTUPER – (namaczano rant i wyciskano narzędziem po całym obwodzie - dziś tzw. otok ząbkowany)

AMBUS – (podgrzewany służył do wypalania obcasów lub rozprowadzania na gorąco wosku po obrzeżach),

- RANT MESEL (z niemieckiego) – nóż kantowy,

- KANTKA – do wypalania kantów,

- WICENS – ambus z jednym brzegiem (podgrzewany służył do wypalania obcasów),

- SZPILOREK - przyrząd do robienia otworków w podeszwie lub zelówce, w które wbijano "szpilki" - drewniane ćwieczki;

- KNYP - nóż szewski;

-RASZPLA - pilnik do wygładzania i do kruszenia szpilek wewnątrz buta;

-DRAIFUS - trójnik żeliwny w formie stopy ludzkiej do poklepywania butów, przybijania gwoździków, żabek na czubkach i obcasach;

- POCIĘGIEL - pasek skórzany do przyciągania kopyta do kolan siedzącego szewca.

       - BALEM

       - KULISIKI 

      - OBESZTYNA – dodatkowa przyszwa (można porównać do nośnika zasadniczego cholewki w przyszwie

     - ŚTARPOK - klej oparty na mączce kasztanowej. Suszenie klejonych nim butów, na gorącym piecu, kończyło się najczęściej rozwarstwieniem podeszwy.

 

    „DRUŚTYFTY” (od niem. Draftsthiffte) – gwoździki szewskie (obcas, oprócz kołkowania, przybijany był dodatkowo gwoździkami szewskimi)

Ciąg dalszy nastąpi

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1967 roku "Janek" poznał wspaniałą kobietę w Łodzi ,z którą wziął ślub.  Do 1970 roku "Janek" współpracował z Panem Wieczorkiem. Później losy miały się różnie, jednakże najważniejszy etap nastąpił w 1989 roku, gdzie "Janek" zajął się produkcją ręczną obuwia damskiego już w Łodzi prowadząc własną firmę.

Część butów produkował dla sklepików, gdzie dostarczał gotowe wyroby, zaś pozostałe wzory kierował na rynki w Opocznie oraz Tomaszowie Mazowieckim.

Jeśli chodzi o sklepy w początkowej fazie działalności nie było problemów z płatnościami za buty, jednakże z roku na rok ów stan zaczął dotyczyć znanych nam dzisiaj kredytów kupieckich. Brak napływu pieniędzy ze sklepów redukował poprzez działania na rynkach, gdzie wpływała na bieżąco gotówka. W latach prosperity potrafił sprzedać na rynku 60 par butów dziennie. W tym okresie zatrudniał dwóch chałupników i współpracował z cholewkarzem. Średnio na jednej parze „bicie” osiągało 100% w stosunku do wykorzystanych materiałów nie licząc robocizny. W okresie tym było bardzo dużo jednostek oferujących dodatki oraz elementy na obuwie, tym samym łatwo było "coś stworzyć". Na rynkach znajdowało się około 10-15 sprzedawców oferujących tego typu wyroby. Sztukowano kopyta, podpatrywano wzory, starano się oferować modele, których na rynkach nie było.

 

Prawdziwe problemy pojawiły się w czasach transformacji, a w szczególności „schładzania gospodarki” przez Pana Balcerowicza. Na rynki w Tuszynie, Rzgowie i Głuchowie nagle przestali przyjeżdżać kupcy zza wschodniej granicy. Tym samym handlarze „rozlali” się na lokalne rynki. Z tego powodu jak wspomina Pan Janek z 15/stu sprzedających zrobiło się kilkudziesięciu. Klientela rozproszyła się zaś konkurencja zdecydowanie urosła. Gwoździem do trumny był zalew Chińszczyzny, gdzie nasz emerytowany już Pan Janek odpuścił temat ręcznego wyrabiania obuwia, gdyż cenowo nie miał możliwości konkurować z tanim, azjatyckim chłamem. Ponadto dodatki, ozdoby na obuwie stosowane w wyrobach azjatyckich były dla naszego szewca niedostępne, gdyż w Polsce trudno było dostać wymyślne elementy, tym samym obuwie wyrabiane ręcznie traciło w oczach klientów kosztem mody oraz oferowanej ceny, gdzie konsument przestał zwracać uwagę na jakość.  

Napisałem tek tekst celem oddania hołdu mojemu mistrzowi, gdyż jego pracowitość, wiedza, upór oraz doświadczenie jest nie do ocenienia i oszacowania w tych materialnych czasach. Historia zatacza koło. Już widać, że konsumenci zaczynają wracać do jakości obuwia doceniając z powrotem wyroby wytwarzane ręcznie z odpowiedniej jakości materiałów płacąc za tego rodzaju rzeczy ruchome bardzo wysokie ceny.  Hmmm, aż „łeska” się kręci na myśl, że kiedyś takie obuwie oferowali w co drugiej bramie na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi za normalne pieniążki. Cóż czasy się zmieniły.

Życzyłbym sobie oraz wszystkim, którzy są w „temacie” powrotu do jakości oferowanych produktów, z których moglibyśmy się cieszyć latami przy zachowaniu odpowiednich środków użytkowych i pielęgnacyjnych, wymieniając raz na jakiś czas elementy eksploatacyjne u znakomitych mistrzów dzieła.

Ten emerytowany mistrz stwierdził, iż obecnie mamy garstkę prawdziwych szewców umiejących tworzyć obuwie ręcznie od podstaw bez wykorzystania maszyn przemysłowych, z zachowaniem odpowiednich proporcji, wykorzystaniem właściwych materiałów, technik doboru, składania, wykańczania, poszczególnych elementów i stref obuwia oraz rzeszę tzw. butologów (specjalistów, rzeczoznawców, flekowców oraz innej maści specjalistów, do której zaliczam się również ja). Wiem że czasy się zmieniły, są maszyny, nowe technologie oraz materiały syntetyczne. Kształci się nawet obuwników np. w Kalwarii Zebrzydowskiej (Szkoła im. Komisji Edukacji Narodowej) ucząc ich pracy na maszynach oraz języków obcych: angielskiego i co ciekawe włoskiego, po to chyba aby mogli wyemigrować i zasilać zagraniczne produkcje. 

To forum pokazuje również, iż jest rzesza ludzi, pasjonatów, hobbystów, specjalistów oraz mistrzów, których można skupić w jednym miejscu, wymienić się poglądami oraz swoimi pracami, przy okazji pomóc innym. Dziękuję zatem, że mogę cząstkowo uczestniczyć w "poszczególnych aktach tego wspaniałego spektaklu"

Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniała historia! A ŚTARPOK i DRUŚTYFTY to pojęcia, których aż chce się dotknąć! Rewelacja :)

Rozumiem, że Janek na emeryturze ma trochę czasu i da się namówić na zrobienie choćby jednej pary butów, a na forum obejrzymy fotorelację z tego przedsięwzięcia? :)
Byłoby pięknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.