Skocz do zawartości

vincent

Forumowicz
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez vincent

  1. Dobra, tylko szczerze. Czy dla kobiet ważne jest, jakie facet nosi skarpetki, a właściwie, jak je dobiera? Dla mnie, gdy byłem singlem, znaczenie miało jedynie to, by skarpety były (w miarę) czyste. Kwestia tego czy pasują do spodni i butów, była raczej drugorzędna. Teraz, gdy nie jestem już singlem, a wychodzimy gdzieś razem, zawsze spoglądam pytająco, czy "może byc"? I zwykle widzę kręcenie głową, że jednak nie. Ale tak mniej więcej za trzecim razem udaje mi sie trafić tak, że jest akceptacja koloru i wzoru:-) A jak idzie wam i czy naprawdę to takie ważne?

     

    A oto, co napisał na ten temat w klasycznym juz felietonie we Wprost Skiba z Bid Cyca.

     

     

    Z biegiem czasu wymagania kobiet w stosunku do facetów rosły. Obecnie - jak się okazuje - chcą one już nie tylko czystych paznokci, ale także odpowiednio dobranych skarpet. Skarpety to poważny problem dla wszystkich facetów. Przede wszystkim ubrani w same skarpety zawsze wyglądamy śmiesznie. Doświadczony kochanek, idąc z kobietą do łóżka, zawsze najpierw ściągnie skarpety, a dopiero później spodnie. Czyniąc odwrotnie, narazi ją na widok, który zamiast wybuchem namiętności może się skończyć wybuchem śmiechu. Problem ze skarpetkami polega też na tym, że faceci gorzej widzą kolory niż kobiety. Dla większości z nas nie ma znaczenia, że skarpetki, które nałożyliśmy, są granatowe, a spodnie czarne. Niestety, dla kobiet jest to katastrofa i kompletna dyskwalifikacja nas jako potencjalnych partnerów.

    Skarpety to odwieczny problem wszystkich samców. Tylko dwóch moich znajomych nie ma problemu z odpowiednim doborem skarpetek. Jednym z nich jest znany artysta rewiowy Paweł Końjo Konnak, który w swych zbiorach ma tylko jedną parę skarpetek, więc nie ma czego dobierać. Owa historyczna para skarpetek jest nieustannie przez Końja cerowana, co - jak twierdzi ich właściciel - "bardzo go uspokaja". Drugi przypadek to Przemek Saleta, który od lat nie używa skarpetek w ogóle i nawet zimą trzyma bosą nóżkę w bucie. Pozostała część populacji mężczyzn ma problem z doborem i dopasowaniem do pary skarpetek, szczególnie po wypraniu ich w pralce automatycznej.

  2. No cóż na szczególne okazje to polecam rajstopy firmowane nazwą (nie wiem czy to nazwa jakiejś linii czy producenta) BACI. Całkiem ciekawe wzory i myślę, że spodobać mogą się nie tylko Paniom, a może właśnie przede wszystkim spodobają się panom:-) Ceny nie są jakoś wielce wygórowane, ale te kilkadziesiąt złotych minimum trzeba wyłożyć. Myślę, że warto.

  3. Zasadniczo rzadko noszę sportowe obuwie stąd nie lubię skarpet sportowych, bo wszystkie te firmy za bardzo kojarzą mi się z dresiarstwem. Jednak nawet sportowe marki typu adidas mają w ofercie bardziej eleganckie skarpety z dyskretnym logo, a nie jakieś wywalone żarówiaste napisy, które mnie żenują. Osobiście lubię skarpety, które można kupić w reserved, reporterze, H&M itd. jakościowo całkiem nieźle, a cenowo średnia półka z dość nowoczesnym wzornictwem. Wstydu nie ma. A na zimę i późną jesień to mam wełniane skarpety od bacy spod Zakopca, idealnie zgrywają się z grzanym winem:-)

  4. Parę rzeczy kupowalem już poprzez serwisy typu gruper, grupon, sweet deal itd, ale butów nigdy. Pomijam fakt, że czasem ciężko przekonać się co do rozmiarów, ale bardziej chodzi mi o zaufanie. Bo jak widzę oferty w stylu kozaki gino rossi 200 zł taniej, kalosze Tommy Hilfiger 150 taniej, jakieś botki i półbuty 100 taniej, to nie wiem o co chodzi. Generalnie nie wierzę, że ktoś mi coś chce sprezentować, więc gdzie jest pies pogrzebany? A może nie jest i warto teraz jakiś prezencik lub dwa kupić?

  5. Mi osobiście najbardziej podobają się rajstopy, ktore...imitują pończochy:-) Są nawet takie, które są stylizowane na pończochy samonośne z pasem. Fajnie też wyglądają rajstopy w różne wzory i hafty. Rzecz jasna to rajstopy z górnej półki, na co dzień rajstopy mają po prostu być wygodne i - jesienią i zimą - zapewniac ciepło. Poza tym seksowne rajstopy są tez dla oczu zwyklego śmiertelnika zasłonięte, a nie każda pani lubi je nosić. Jak to w życiu - trzeba mieć trochę szczęścia.

  6. Ostatnio łaziłem po galeriach z moją kobietą, co jest dla mnie sporym wyzwaniem i zarazem torturą, ale w sklepach obuwniczych po prostu wymiękałem. Zwykle trampki, naprawdę nic szczególnego, tyle że z krokodylkiem z boku ponad 6 stów. Nie, że jestem jakiś skąpy, rozumiem tez, że za marką musi iść cena, ale kurde - to są zwykłe, gumowe trampki. Jak takie coś, nie myślę tylko o krokodylku, może kosztować 630 złotych. Rozumiem kozaczki, botki, czy nawet szpilki, ale trampek. Nigdy!

  7. Choroba nie wybiera...

     

    Kobiety pokochały buty Louboutina nie tylko za piękne wzory, wysoki obcas i czerwoną podeszwę, ale także za idealne wyważenie, dzięki którym zyskują piękną sylwetkę i pewność siebie. Największą miłośniczką butów Louboutina jest Danielle Steele. Pisarka ma ich ponad 6000 par!

     

    Sporo na ten temat można znaleźć na portalikach plotkarskich. OK, załóżmy, że jestem majętnym człowiekiem (pomarzyć można) i chcę kupić swojej partnerce takie buty,. Ile muszę mieć na karcie, żeby parkę kupić? I gdzie? W Polsce są osiągalne? Wybaczcie pytania laika, ale gdzie dostać wojskowe "rumuny" wiem, ale takie cudeńka - nie bardzo.

  8. Na rynku unijnym bardzo liczą się ceryfikaty niemieckiego “Prüf- und Forschungsinstitut Pirmasens e.V.” (Test and Research Institute Pirmasens), w skrócie PFI. W Polsce może się nimi pochwalić między innymi firma MB z Mroczy, producent obuwia dziecięcego. Tu można zobaczyc i przeczytąc, co certyfikowali - http://www.mb-obuwie.eu/o-firmie/certyfikaty.html

     

    Strona instytutu

    (http://pfi-germany.de/industries/shoe-and-leather-industry.html)

  9. Cała prawda o Relaksach - smierdziały, tworzył się w nich grzyb i nikt nie chciał ich nosić, w dodatku były podróbą RFN-owskich butów z prawdziwego zdarzenia. Poniżej tekst z Dużego Formatu z GW.

     

     

    W warszawskich domach centrum można kupić bez kolejki zimowe relaksy (4300 zł). Klienci narzekają: relaksy po miesiącu śmierdzą.

     

    Inż. Zbigniew Strama z fabryki Podhale tłumaczy: „Pierwowzorem »Relaksów « były buty przywiezione przez dyrektora naszego zjednoczenia z delegacji w RFN. Piękne! Ze srebrzystym napisem »Relays « na cholewce. Dyrektor powiedział: takie buty warto by u nas robić i ja tę produkcję widzę w fabryce Podhale. I dał nam te buty. Kazano mi zaprojektować takie same. Niestety, okazało się, że brakuje odpowiednich materiałów i maszyn. Musiałem więc częściowo zrezygnować z estetyki buta - uprościłem budowę cholewki. Potem okazało się, że produkcja ma być masowa, więc uprościłem podeszwę. Kiedy sprzedaliśmy pierwszą partię, fabrykę zalała fala reklamacji. Przeznaczenie »Relaksów « określiliśmy jako sportowe, to miały być buty »po nartach «. Ale społeczeństwo nie potrzebowało butów »po nartach «, tylko do stania w kolejkach. Od spoconych w kolejkach stóp powstawał wewnątrz »Relaksów « grzyb i wszystko pękało. Wprowadziłem dalsze zmiany: kolejne uproszczenie cholewki i dodanie na zewnątrz listwy wzmacniającej, takiej czarnej wszywki z góry do dołu. Nie wyglądało to zbyt estetycznie, za to reklamacje ustały”.

  10. Z racji sezonu temat sandałów może być mało popularny, ale i tak wróci wiosną. Zastanawiam się, jak przekonujecie swoich synów (piszę synów, bo dziewczynek raczej przekonywać nie trzeba) do noszenia sandałów, Mój junior po prostu dostaje histerii, gdy ma założyć sandały. Z butami latem jest w ogóle ciężko, zimą lepiej, bo kozaki lubi. Ale jak widzi, że palce mu z sandała wychodzą, to nie ma opcji, żeby ubrał. Wiadomo, latem noga się poci i fajnie, gdyby je miał na nogach, ale przekonać go nie sposób. Trochę się boję, że ma to po mnie. Tylko że ja protetsowałem, bo za komuny sandaly dla chłopaków wyglądały koszmarnie, byly czerwone i na jakieś dziwne zapinki z dziurką, a te jego są czarne, po prostu super. Jakieś rady?

  11. Uważam, że przesadzasz, trzeba dostrzegać piękno wszędzie:-) Mnie osobiście odrzucają sytuacje, w których widzę, że z buta wystają te wkladki tzw, stópki. Kurde, czy naprawde nie mozna ich jakoś dopasować, żeby nie wystawały. Tylko czekać, kiedy faceci do mokasynów zaczną to nosić. A tu dla ciebie fota specjalnie, w tym kierunku powinnismy zmierzać:-)

     

    14kun7.jpg

  12. Tacy czujni, a przegapili:-) Widzieliście reklamę adrian-rajstopy z Moniką Kuszyńską, byłą wokalistką Varius Manx na wózku inwalidzkim? Hasło "Adrian kocha wszystkie kobiety". Poszło na miasto tylko kilka bilboardów, ale odzew był tak potężny, że firma - patrząc z punktu widzenia pijaru - zrobiła małym kosztem wielką rzecz. Przy czym zyskała też w środowisku osób pracujących z osobami niepełnosprawnymi szacunek i wizerunek marki wrażliwej społecznie. Dość powiedzieć,że informacja o firmie i reklamie przez cały dzien trzymała się na pierwszej stronie GW. Reklama tam to kilkanaście tysięcy złotych dziennie. O FB i innych stronach nawet nie wspomnę. Piękna akcja!

     

    dhcr6e.jpg

  13. Czytałem, że wiele damskich butów w wersji eko.vegetarian to buty wykonane z materiału o nazwie Vegetan Micro. Poczytałem o tych materialach z linka e-sportowe.pl ale tam jest tylko o czymś o nazwie Lorica. Co to jest ten vegetan micro, jakaś nazwa handlowa czy wynalazek na potrzeby tej wąskiej grupy odbiorców?

  14. Huntery widze cieszą się ogromną sławą:-) Ja niedawno znalazłem na profilu FB i blogu dziennikarza GW, ktory zajmuje się sprawami konsumenckimi, wpis dotyczący kaloszy Hubntera właśnie, a właściwie problemów z ich zakupem w pewnym sklepie.

     

    Nie narażaj się kobiecie, która kupuje buty

     

    W tym przypadku kalosze Huntera za ponad 400 zł. W PROMOCJI

    Tak też mi się wydaje że 400 zl. za kalosze to dużo. Ale się nie znam, więc nie komentuje.

    Pani Karolina zakupiła kalosze 4 lipca w www.schaffashoes.pl. A co było później?

     

    O tym można przeczytac na blogu, wnioski sa dość zaskakujące

    http://supermarket.blox.pl/2011/09/Nie-narazaj-sie-kobiecie-ktora-kupuje-buty.html

  15. Przedziwną informacje podała wczoraj Informacyjna Agencja Radiowa, myślę, że idealnie nadaje się na nasze forum.

     

    "Brytyjski artysta skonstruował... satelitarne buty. Obuwie nie służy wprawdzie do chodzenia po orbicie, ale dzięki nawigacji satelitarnej pomaga ich właścicielowi znaleźć drogę do celu. Twórca butów Dominic Wilcox mówi, że zainspirowała go baśń o Czarnoksiężniku z krainy Oz. "Jedna z bohaterek, Dorotka, miała trzewiki, które prowadziły ją do celu. Pomyślałem, że przy dzisiejszych technologiach, możemy mieć takie buty wświecie rzeczywistym” - opowiada. Buty z wbudowanym systemem GPS są eleganckie: czarne z czerwonymi sznurówkami. Z przodu mają czerwone diody. Im więcej ich się świeci, tym bliżej jesteśmy celu. Zielona dioda oznacza , że dotarliśmy na miejsce. (...)

     

     

    I teraz nie tylko pan po kilku głębszych, ale i zakręcona niewiasta spokojnie trafi do celu, bez obaw o pobłądzenie na obcym terenie. Nobel gwarantowany:-)

  16. Poszeprałem jeszcze trochę i znalazłem informację, że swoje certyfikaty butom przyznaje równiez Instytut Matki i Dziecka.

     

    "Instytut Matki i dziecka to jedyny ośrodek w Polsce, który niemalże od momentu powstania prowadzi opiniowanie wyrobów dla niemowląt, dzieci oraz kobiet w ciąży i po porodzie.Wypracowany system opiniowania i konsultacji wyrobów odbywa się w ścisłej współpracy z wieloma resortami, urzędami i instytucjami państwowymi. Przyczynił się on do powstania, a dziś do stałej aktualizacji standardów i norm bezpieczeństwa produktów dla dzieci począwszy od artykułów spożywczych poprzez artykuły pielęgnacyjne do zabawek, zyskując zaufanie rodziców.

    Produkty, które pozytywnie przejdą proces weryfikacji i spełnią bez zastrzeżeń wymagane kryteria pojawiają się na rynku wspierane wizerunkiem i autorytetem Instytutu. Służą temu umieszczane na opakowaniach ocenianych wyrobów znaki chronione jak logo oraz tekst "Produkt posiada pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka".

     

    Swoją drogą, a kupowałem już sporo bucików dla moich juniorów, nigdy nie widziałem na opakowaniu logo Instytutu. Nie wiem, czy to znaczy, że buty nie przeszły badań, czy też, że producenci o taki atest nie występowali.

  17. Coraz więcej osób, przodują w tym zwłaszcza panie, staje się wegetarianami/wegetariankami, czasem nawet w bardziej ortodoksyjnej, wegańskiej formie. O ile z jedzeniem sobie radzą nieźle, sam zresztą lubię zjeść coś wege, to problem pojawia się, gdy chcą coś ładnego założyć na nogi. Większość butów to skóra, a skóra dla wege jest niedopuszczalna. Pozostają więc wyroby skóropodobne, często watpliwej jakości. Są już jednak firmy, sklepy, które dostrzegły tę niszę i dość skutecznie w niej operują. Nie wiem, czy można podawać linki, jak tak, to wkleję kilka poglądowych do wegetariańskich butów, a tymczasem pytam się szanownych userów, czy w tego typu obuwiu chodzili, a jesli tak - jakie są Wasze wrażenia?

  18. Jako, że ciekawski ze mnie typ, sprawdziłem dziś te twoje informacje o sznurowadłach. I faktycznie jest, jak mówisz. Z tym, że w sklepach obuwniczych w ogóle ich nie ma w sprzedaży, nie tylko płaskich. Otóż zaszedłem dziś do kilkunastu (!) sklepów obuwniczych na głównej ulicy handlowej mojego miasta. Nigdzie nie było sznurowadeł, żadnych. W końcu zapytałem szefową jednego ze sklepów, o co tu w ogóle chodzi, przecież logiczne jest, że ludzie w obuwniczych szukają też sznurowadeł. Odpowiedź wbiła mnie w fotel - wiecie czemu nie ma sznurowadeł? Bo je kradną! Tak, kradną sznurowadła i sklepikarze nie mogą ich upilnować, więc wycofali ze sprzedaży. Żeby było śmieszniej część sprzedając buty ze sznurówkami wyciąga sznurowadła z pudełka i daje dopiero, jak przymierzasz. Dlaczego? Bo te sznurowadła z butów też kradną. Przypomnę, że jako takie sznurowadła można kupić za 5 złotych, a gorsze za jeszcze mniej. Jakaś chora sytuacja.

  19. Kiedyś, dość przypadkowo towarzyszyłem znajomemu w jego wycieczce po towar do Łodzi i Aleksandrowa Łódzkiego. W przerwie zakupów ucięliśmy sobie pogawędkę z właścicielem szwalni, w której szył między innymi skarpety. Wprawił mnie w osłupienie, bo powiedział mniej więcej coś takiego

     

    "wie pan, ludzie teraz szukają skarpet, które mają 100% bawełny,równie dobrze mogą szukać Świętego Graala, bo takich skarpet nie ma"

     

    Mówie, no jak nie ma, jak na połowie opakowań stoi jak wół - skarpety 100% bawełny, a on na to, że pisać to sobie może, ale nie ma opcji zrobienia skarpety ze 100% bawełny, Taka skarpeta nie będzie się w ogóle nogi trzymać. Mówił, że przynajmniej 2-4 procent musi byc z innego materiału, choćby nitki, śiagacze i tak dalej, inaczej materiał byłby się rozłaził. No i teraz pytanie do fachowców, pytanie dobre z punktu widzenia klienta-konsumenta.

     

    Ktoś nas, kupujących, robi w konia, czy takie być może są normy producenckie, że niby 100% bawełny, ale od razu zakłada się, że będzie nieco innego materiału?

  20. Buty ortopedyczne dla dzieci to wyższa szkoła obuwniczej jazdy. Takie obuwie robi się pod indywidualne zamówienie, ściśle z wytycznymi lekarza ortopedy. Co za tym idzie, buty te są najdroższym obuwiem dla dzieci na rynku. Rodzice, których dzieciaki mają problemy ortopedyczne, mają też problem finansowe. Na (małe) szczęście można te buty kupić z bonifikatą, to znaczy refundacją NFZ. NFZ refunduje 70% kosztów obuwia, ale w zależności od schorzenia (i tego czy chodzi o jedną stopę czy dwie) podwyższa limit kwotowy dofinansowania. Najwyzsze jakie można uzyskać to 210 złotych. Taka refundacja przysługuje raz na rok, bo wiadomo, że dziecko w butów wyrasta. Tak czy siak, to ogromne pieniądze, przecież dziecko przez rok nie chodzi tylko w jednych butach prawda?

     

    Co najgorsze, ale o tym napisze kiedy indziej, buty ortopedyczne nie grzeszą urodą, a zwykle dzieciaki ich po prostu nienawidzą i się tramatyzuja, bo wszyscy się z nich śmieją. Coś się jednak i w tej kwestii zmienia.

  21. Jeśli jesteście rodzicami, na pewno zauważyliście naprawdę ogromny wybór obuwia dla dzieci - tych z cenowej dolnej, średniej i wyższej półki. Wybór jest naprawdę trudny i nie chodzi wcale o kolorystykę czy krój, ale jakość potwierdzoną fachowymi badaniami/certyfikatami. Coś co daje gwarancję, że dziecko będzie chodzić w zdrowych butach, ktore nie tylko nie skrzywią mu chodu i stopy, ale w razie czego wprowadzą pozytywne korekty. Szukam informacji o takich certyfikatach/atestach, sam tez poszukałem i znalazłem to:

     

    IPS - Instytut Przemysłu Skórzanego, przy którym działa Zakład Funkcjonalności Obuwia, nadaje certyfikat "Zdrowa stopa"

    post-451-0-62339400-1348599100_thumb.jpg

     

    Formalnie ten certyfiakt ma pomóc rodzicom w wyborze zdrowych butów (Instytu wspólpracuje przy certyfikowaniu z z Kliniką Ortopedii Dziecięcej w Lublinie i Polsko-Amerykańskim Instytutem Pediatrii CM UJ w Krakowie).

  22. W przedszkolu mojej córci uczyli dzieci, jak zakładać buty prawidłowo. Większość butów ma noski skierowane "do siebie", "ciocie" tłumaczyły maluchom, że noski muszą się "całować", bo lubią byc blisko siebie. O dziwo zadziałalo i teraz moja mała nie pyta już, czy buty pasuja, tylko czy się całują. Jak buty nie są jakieś udziwnione, dziecko spokojnie to ogarnie i nie będzie mieć problemów z lewym i prawym bucikiem.

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.