Jakoś do mnie nie trafiają te argumenty.
Owszem rozumiem opcję amortyzacji ale w klasycznym meskim obuwiu? Wybaczice, to jest pic na wodę. Jeśli w ogole jakaś jest, to i tak właściwie nie działa.
Idąc dalej nie wyobrażam sobie iść w takich butach w góry. Kwestia ceny jest tu kluczowa. Choć nie tylko. Skórzane trzewiki są jakieś 10 razy droższe od typowych górskich butow. A w tych drugich, uzyto o wiele bardziej wytrzymałe materiały.
No i dochodzi jeszcze technika chodu. Może macie rację, z tym przetaczaniem stopy itd., ale wydaje mi się, że to też nie do końca tak jest, że ten obcas jest potrzebny. Z tego co wiem, chodzenie/bieganie techniką "na piętę" jest, ogólnie mówiąc, niezdrowe dla stawów. A przecież obcas wymusza taki rodzaj chodu.
Dodam swoje 3 grosze. Odkąd mam problemy z chodzeniem zauważyłem, że jakikolwiek obcas, obciąża mi stawy, mięśnie i ścięgna, Wymusza pozycje, która uniemożliwia stanie na wyprostowanych nogach. No ok, może nie uniemożliwia ale utrudnia. W każdym razie zmusza mnie do widocznego zgięcia kolan, by utrzymać pozycję wyprostowaną, bez koniczności dreptania w miejscu. Wydawać by się mogło, że szeroka podstawa obcasa zapewnia też dobrą stabilizację boczną. Nic bardziej mylnego. Jeśli są to półbuty z krótką cholewką, to muszę bardzo uważać, by nie naciągnąć ścięgien w przypadkowym "przechyle bocznym".
Zastanawia mnie więc fakt, że nie zwróciłem na to uwagi gdy byłem sprawny. Przecież obcasy obciążają nogi.
Mam teorię, że mięśnie trzymają postawę. Eureka Chodzi mi o to, że osoby ogólnie nazwane sprawnymi nie zwracają uwagi na takie szczegóły i nie wiążą zmęczenia nóg, bólów kolan , skęconej kostki z obcasami. Siła ich mięśni pozwala nie zauważać tego, że zmuszani są do nienaturalnej pozycji. Ale to tylko moja teoria. Muszę ją skonsultować z jakimś lekarzem.