Skocz do zawartości

Nie stać Cię na tanie buty


nie_problem

Rekomendowane odpowiedzi

Coraz częściej słyszę "Nie stać mnie na tanie buty".

Coś jakby zmieniało się w świadomości Rodaków, ale czy na pewno?

 

Co myślicie na ten temat?

 

Tytułem wstępu do dyskusji tekst z bloga Rafała Kosika, brzmiący trochę jak reklama Martensów, aczkolwiek dość fajnie się to czyta :)

 

Martensy

 

To jedna z odsłon problemu głęboko filozoficznego – czy blog autora SF powinienem zawierać to, czego inni spodziewają się po blogu autora SF, czy to co autor SF chce napisać? Skłaniając się ku drugiej opcji, napiszę teraz parę słów o butach.

 

Jeżeli rodzaj obuwia nie jest ściśle związany z zawodem, to przy jego wyborze najważniejszy jest indywidualny gust. Lub jego brak, oczywiście. Podobno o gustach się nie dyskutuje. Osobiście preferuję wersję, że nie dyskutuje się o gustach jedynie kogoś, kto może tę dyskusję usłyszeć. Dalej będzie więc głównie o gustach ludzi, który zapewne nigdy nie zajrzą na tę stronę.

 

Kryteria naszych rodaków dotyczące wyboru butów nie różnią się radykalnie od kryteriów dotyczących wyborów, których muszą oni dokonywać w innych sferach życia. Szczerze mówiąc, myślę, że zwykle sprowadza się to do przypadku. Widząc ludzi pomykających chodnikami w czymś, co wygląda jak ztuningowane kapcie pradziadka, zastanawiam się ile w tym abnegacji, ile oszczędności, a ile inwalidztwa estetycznego. Abnegata jestem w stanie zrozumieć – wisi mu, jak wygląda; wisi mu, co inni powiedzą i można przyjąć z wysokim prawdopodobieństwem, że największym jego marzeniem każdego dnia jest walnąć się z piwkiem przed TV i doczekać momentu, kiedy będzie mógł iść spać. Nie rozumiem za to ludzi, którzy kupują tanie buty z przyczyn ekonomicznych. Coś, co kosztuje 70 zeta prawie na pewno jest gorsze od czegoś za 200 zeta. Chodzi więc zapewne o efekt psychologiczny, żeby w danej chwili wydać mniej. To ten sam mechanizm, który ma zastosowanie przy remontowaniu polskich dróg – używamy materiałów o połowę tańszych, a martwić się będziemy dopiero za pięć lat, bo te tańsze materiały zaczną się sypać za te pięć lat, zamiast za trzydzieści. Prawdopodobnie tanie buty też zepsują się kilka razy szybciej i wkurzony, ale niczego nie nauczony zwolennik idei no name wybierze się na nowy rajd po sklepach w poszukiwaniu podobnych tanich butów.

 

Inwalida estetyczny to zazwyczaj przeciwieństwo tamtych dwóch. Nie szuka butów tanich, bo ma kasę, ani nie olewa własnego wyglądu. Jednak, wobec braku gustu, nie może wiedzieć, czym się kierować podczas trudnych wyborów. Gardzi poprzednimi dwoma typami, wybiera więc coś, co wygląda na drogie i ma więcej czegoś. Elegancja w jego mniemaniu generalnie oznacza przepych i to mniemanie rozciąga się na sferę obuwniczą. Efektem mogą to być okazalsze barokowe frędzle przy mokasynach, albo większa liczba futurystycznych pasków i nic nie dających, ale mądrze nazwanych technologii przy butach sportowych.

 

Nie każdy może chodzić w butach, które mu się podobają. Pewien mój kumpel przez lata wierny był marce New Rock, aż przeciwności życiowe (małżeństwo i kariera) zmusiły go do przerzucenia się na standardowe obuwie biznesowe. Ja mam ten komfort, że mogę się ubierać jak chcę. Kilkanaście lat temu wybrałem Martensy i jestem im wierny na tyle, że nawet ubrałem w nie Nikę, jedną bohaterek moich książek. To właśnie powtarzające się pytania, związane z tą postacią, skłoniły mnie do popełnienia tego textu.

 

Uważam, że stan butów odzwierciedla stan ducha. Ciężej o bardziej porażający zestaw niż rozklapane sandały + białe skarpetki. Nie chcę jednak pisać o dwuznacznych sandałach, bajeranckich kowbojkach, obciachowych trumniakach, eleganckich skórkowych cudach rękodzieła, które kosztują 800 zeta, a nic z nich nie zostanie po pierwszym porządnym deszczu. Będę pisał o Butach przez duże B, czyli o sprzęcie do survivalu miejskiego, który pomoże nam przeżyć nawet w świecie postnuklearnym.

 

Po co kupować Martensy? Można kupić podobne, tańsze buty, które niekoniecznie bardzo im ustępują, ale pewności co do jakości tych drugich można będzie nabrać dopiero, gdy po kilku latach nic się nie zepsuje. W New Rockach podeszwa jest pusta w środku i po starciu kilku milimetrów gumy but nadaje się do wyrzucenia. W całkiem niezłych polskich butach Wojas czasem lubi trzasnąć podeszwa. W tanich glanach no name może się stać cokolwiek. Są też buty wojskowe, zwykle przyzwoite. Brytyjskie lub niemieckie buty można kupić za 2/3 ceny Martensów, ale wyglądają już gorzej. Często stosowana w butach wojskowych podeszwa Wibram (lub podobna) ma rewelacyjną przyczepność, co jednak jest okupione bardzo szybkim zuzywaniem się podczas chodzenia po betonie.

 

Jeśli chodzi o wygodę Martensów, to zdania są podzielone. Ja dobrze się w nich czuję, ale np. Kasia narzeka, że są sztywne. Podstawowe zalety tych butów to ochrona stopy, jakiej nie zapewnia najlepsze obuwie sportowe, oraz trwałość. Wady wynikają z powyższych zalet: ogólna sztywność i zła przyczepność podeszew podczas mrozów. To buty, których zakup należy przemyśleć i dokonać go w spokoju i świadomości, że chce się mieć właśnie takie. Myślę, że większość ludzi, którzy narzekają na Martensy, źle je sobie dobrało. W przypadku butów tej marki istotne jest prawidłowe dobranie rozmiaru (nie rozciągają się już potem) i rozchodzenie. Przez pierwszych kilka dni może być ciężko i lepiej na wszelki wypadek mieć pod ręką plasterki. Jak się uda, potem na kilka lat jest spokój.

 

To nie są buty do biegania na 1000 metrów, do chodzenia po górach zimą, ani do jeżdżenia na rowerze. To porządnie wykonane buty na co dzień, a jeśli ktoś nie ma problemów ze stopami, to nawet na upały. Modeli jest sporo, od wyglądających w miarę softowo pantofli, po wysokie, zawiązywane aż pod kolana. Długość jest istotna – musisz mieć świadomość tego, że jeśli but ma dziesięć dziurek, to nie da się go zawiązać w dziesięć sekund. Jeśli jesteś niecierpliwy, wybierz model niższy. Kolejna sprawa – to są buty skórzane, więc wymagają pastowania. Jeśli nie będziesz ich pastować, skóra zacznie pękać. Prawidłowo pastowane Martensy przez cały okres służby zachowują wodoodporność. Pastowanie nie polega na przetarciu powierzchni błyszczykiem. Musisz mieć prawdziwą pastę i dwie szczotki.

 

I na koniec najważniejsza uwaga: jeśli naprawdę nadal chcesz kupić Martensy, idź do sklepu firmowego nie na bazar.

 

http://rafalkosik.com/martensy

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja też od paru lat wyznaję zasade, że nie stać mnie na taniochę. Jest dokładnie tak, jak napisano w tym artykule - buty za 70 zl rzadko przetrwają jeden sezon, a te za 200 potrafia wytrzymac kilka lat. Najlepszy przykład to obuwie sportowe - trampki za kilka dyszek z Housa rozwalą mi się razem z końcem lata, a w trampkach Nike chodze już 3. rok...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie tak, ale i uznanym markom zdarzają się buble. Trzeba zdawać jednak sobie sprawę, że Nike, Adidas, Puma ... i inne to "megamasowa" produkcja na wschodzie. Widziałem modele, które były po prostu źle zaprojektowane lub wykonane - większość pękała w tym samym miejscu i to nie mógł być przypadek. Generalnie jednak z reguły za ceną idzie jakość, ale nie zawsze - warto trochę więcej dowiedzieć się o bucie przed zakupem.

 

Sprawy nie załatwia marka. Warto wiedzieć, biorąc buta do ręki, co jest istotne, jaka konstrukcja buta jest trwalsza, czy but jest wykonany z dobrej jakościowo naturalnej skóry, czy z syntetyku wyglądającego jak skóra, a będącego bardziej ceratą ... itd. itp. Wiele osób kupuje wyglądające na skórzane obuwie, nie zdając sobie sprawy, że to tylko imitacja skóry, a przecież wystarczy spojrzeć na piktogram :)

 

To temat bardziej złożony, niż "Trampki Nike są lepsze od X-marki" :)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„nie stać Cię na tanie buty” zacytuje klasyka „oczywista oczywistość” – niestety pozostaje jeszcze kwestia definicji - ceny/”taniości” i przychodów/”stacia” (a raczej możliwości budżetowych), odrębną kwestia jest też rodzaj butów i ich przeznaczenie

 

pomijając powyższe kwestie – najzasadniej z ekonomicznego, zdrowotnego i czysto estetycznego punktu widzenia kupować buty najdroższe, na jakie „Cię” stać (a nawet nieco droższe)

 

ponieważ jednak funkcjonujemy na rynku typowo „cenowym” - cena pozostaje u nas głównym kryterium wyboru i jeszcze długo będzie

 

kupując buty za 550 zł (ok.100 GBP) w których można chodzić 5-10 lat (odpowiednia pielęgnacja plus kilka wizyt u dobrego szewca - oczywiście to nie moga byc jedyne buty!), może okazać się że to jednak dużo taniej niż kupno w porównywalnym okresie kilku par za załóżmy 150 zł rocznie

 

pozostaje jeszcze kwestia stosunku ceny/jakości obuwia, bo odnoszę nieodparte wrażenia że w tych ciężkich czasach producenci utrzymując cenę lub nawet ją obniżając odbijają sobie to z nawiązka na jakości (np. materiał) …

 

:blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to!

 

Już w jakimś wątku o tym pisałem i to jest podstawa:

 

Stosunek: CENA / JAKOŚĆ

 

Łatwo kupić tani bubel, ale łatwo też przepłacić, kiedy jedynym kryterium naszego wyboru jest cena - w myśl zasady "Im droższe, tym lepsze".

 

Cenę oszacować stosunkowo prosto, ale by oszacować jakość, trzeba już coś wiedzieć :)

 

Tym mądrzejszym łatwiej zatem, dlatego warto się uczyć i rozwijać, bo mądrzejszym łatwiej w wielu życiowych sytuacjach (apel do młodego pokolenia, bo w Was nadzieja) :)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Bardzo dobry temat ! Też wyznaję taką zasadę, jak już kupuję buty to chciałbym żeby wytrzymały conajmniej 2 sezony, a nie 2 miesiące. Najlepiej jeśli buty są polskiej marki, wtedy mam gwarancję, że nie zostały zrobione w chinach. Największe zaufanie mam do Conhpola, widać, że stawiają na jakość i to w nich cenię. Nie boję się wydać na buty trochę więcej bo wiem, że będą mi służyły przez długi czas :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie niepokoi wymieranie butów ze średniej półki. Są tanie i tandetne, bądź drogie. Dawniej kupowało się polskie buty za średnią cenę i miało się w miarę solidny produkt. Kupowałem Wojasy, Alki, Imezy, Lesty itp. Takie buty starczały na ładnych parę lat. Teraz w sklepach też są buty tych marek, ale o 100 droższe i sporo gorszej jakości. Pękające podeszwy, tandetne skóry (trzymające się głównie na lakierze, czy też innej folii na wierzchu i przyklejonym od wewnątrz kartonie), "dmuchane" obcasy (w które po miesiącu wpadam razem z podpodeszwą i plastikowa "stalką"). Nie dziwi mnie wiec, że ludzie kupują najtańsze w sieciówkach. Skoro za solidne trzeba dać z 5 stówek (i to kombinując z zakupem przez internet - sam się jeszcze nie odważyłem), to ludzi nie stać. Jak mają do wyboru dziadostwo za 100 i za 350 wybiorą tańsze.

 

Ostatnio w miarę sensowna jakość (nie super ale się trzymają) ma Bata i Wojas, ale skóry coraz gorsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...

Jak zwykle prawda leży pośrodku. Oczywiście, że mało kogo stać na dalekowschodnią tandetę, która rozleci się następnego dnia. Ale można też niechcący przepłacić. Dobre, trwałe buty wcale nie muszą być bardzo drogie. I naprawdę można u nas takie znaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witajcie a jak przeciętny kupujący może sprawdzić jakość skóry?

I o co chodzi z tym lakierem na skórze to tandetne skóry są widziałem takie buty nawet po 400 zł to jakaś lipa jest?

Mam pytanie też o podeszwy czy wszystkie lekkie dające sie naciskać są zawsze puste? Są podeszwy miękkie i trwałe jednocześnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwyt, faktura, zapach, jakość wykończenia, detale ... Idź do lepszego sklepu pomacaj trochę, powąchaj, porozmawiaj z Dziadkiem, to na bank sprzeda Ci jeszcze kilka porad i sposobów :)

Aha - i jak znajdziesz bliznę na skórze to nie znaczy, że jest kiepskiej jakości - to naturalne i dla mnie osobiście bardzo OK - niepowtarzalne :) Po co to korygować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój Dziadek aż tyle chyba nie wie :) pare lat temu z Babką z nudów otworzyli sklep żeby nie siedzieć bezczynnie , wynaleźli dostawców i pracują se choć dziadek ma już 85 lat . Skromnie se sprzedawali choć wokół na terenie 500 metrów było 9 wiekszych sklepów . Teraz otworzyli w mieście ogromny kompleks z towarami drogimi markowymi i tanimi wraz centrum chinskim w jednym miejscu.No tylko [beeep] by nie zauważył że to zabójstwo dla innych. Przepracowani Polscy pracoholicy nie mają czasu chodzą wieczorami a najlepiej wekendy tam dając zarabiać już nawet nie polakom a obcokrajowcom ,pieniądze są wyprowadzane po za miasto ,region lub kraj a potem jęki pod urzędami pracy.

Ale się rozgadałe sory :)

Generalnie idzie źle a moim zadaniem jest znalezienie innych gałęzi sprzedażowych, na pewno mi się uda ale muszę poczekać. A że nie jestem w stanie ich namówić do inwestycji w sieć sam to muszę własnymi siłami i budżetem 20latka zrobić , wolą obniżać ceny ,dobrzy ludzie ale nie rozumieją dzisiejszych realiów a ich też nie mam zamiaru pouczać przecież :) No i uważam że jestem w stanie sprzedać wszystko ale muszę być pewny jakości tego co im dostarczają , no i niektóre mają tak się błyszczą trochę i wszystkie są gładkie , dobra skóra chyba nie jest gładka i sie nie błyszczy?

Edytowane przez Polskie-Buty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.