Skocz do zawartości

Wolne żarty :)


AXE316

Rekomendowane odpowiedzi

- Kilogram twarogu proszę! - Sprzedawca dał facetowi ser, po czym facet szybko wybiegł ze sklepu. Pół godziny później ten sam facet przybiega do sklepu:

- Dwa kilo twarogu, ale szybko! - Zdziwiony sprzedawca sprzedał facetowi twaróg i facet znowu wybiegł ze sklepu. Po chwili do sklepu znowu przybiega ten sam facet:

- Dwa kilo twarogu, migiem! - Zupełnie zdziwiony sprzedawca sprzedał ser, facet niemal w biegu go złapał i wybiegł ze sklepu. Sytuacja powtarza się wielokrotnie w ciągu dnia. Pod koniec dnia, kiedy sprzedawca zamykał już sklep, przybiega ten sam facet z taczkami:

- Panie, niech pan nie zamyka! Proszę mi załadować te taczki twarogiem! - Sprzedawca jest już bardzo zaintrygowany:

- Po co panu aż tyle twarogu?!

- Pokażę panu, niech pan ładuje! - Po chwili obaj wybiegli ze sklepu. Dobiegają do wykopanej w ziemi dziury i facet zaczyna łopatą wrzucać twaróg. Z dziury dobiegają głośne odgłosy jedzenia, mlaskania, beknięcia.

- O kurcze, co to takiego? - pyta sprzedawca.

- Nie mam zielonego pojęcia ale to coś za[beeep]iście lubi twaróg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 286
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Wraca facet do domu i od progu krzyczy:

- Jessss wygralem w lotto, jest udalo sie SZEŚĆ, SZOSTKAAA!

wydziera sie zadowolony z siebie.

Patrzy, a tu zona siedzi smutna i placze.

-Co sie stalo - pyta.

Na to żona: - Mama mi dzis umarla.

Facet wrzeszczy: - Yessssssssssss K*rwa KUMULACJA !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.

Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.

- I co?! Co z nią, panie doktorze?!.

- Cóż...żyje. I to jest dobra wiadomość.

Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.

- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.

- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje.

Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.

- Tak, tak... - kiwa głową mąż.

- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu

urazami, plus ta rehabilitacja cały czas.

NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...

- Boże...

- Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ

nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie,

a to bardzo drogie leki..

- Ile? - blednie mąż.

- Miesięcznie 12 - 15 tys. złotych.

- Jezuu...

- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się

może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...

Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach.

Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:

- Żartowałem! Nie żyje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młody nauczyciel i stary idą razem na lekcję. Młody - stosy kserówek, teka wypchana książkami, dziennik w zębach. Stary idzie na luzaka, niesie tylko klucz od sali.

Młody mówi z podziwem:

- No no, po tylu latach pracy, to pan ma to wszystko w głowie?

- Nie synu, w [beeep]ie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To z nauczycielem dobre, dobre :D

Chyba najbardziej znany kawał w mojej branży ;)

 

Niestety, realny tylko gdy się ma jedną salę przydzieloną na stałe. Ja niestety muszę codziennie szlifować szkolne korytarze (w swoich niezawodnych butach oczywiście) ze wszystkimi manelami, co lekcję w innej sali i tak przez 3 pawilony, po dwa piętra każdy, hehehe :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że temat prawdziwy nie tylko w branży nauczycielskiej, ale w istocie "w[beeep]izm" i zniechęcenie starszych nauczycieli w szkołach rzuca się w oczy. 3 lata pracowałem w charakterze sądowego kuratora społecznego i nie zawsze byłem w stanie zrozumieć, dlaczego część grona pedagogicznego znieczulona jest na otoczenie ;)

 

Nie jest to łatwy zawód i szacunek ogromny dla tych, którzy dają radę, ale czasem po prostu ręce opadają :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam uczę historii. Poglądy mam dosyć radykalne. Nasz system nie pozwala nauczycielom się rozwijać ani tym bardziej uczniom. Nie ważne czy jesteś w czymś lepszy lub gorszy, musisz wyrabiać się z materiałem, który jest narzucony dla wszystkich ten sam.

 

Ale że ten temat nazywa się wolne żarty....

 

 

2wcqtn8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psiakrew, ale się nagromadziło kolegów po fachu ;)

Ciężko się nie zgodzić. W[beeep]zm - charakterystyczny dla starszych, którzy (niestety) zdążyli się już wypalić. Ja, młody, jeszcze idę co rano do roboty z ideami - zobaczymy jak długo.

Programy nauczania narzucane przez MEN są... oględnie mówiąc... ekhem... Powiem tak: za starych "dobrych" czasów, kiedy jak chodziłem do podstawówki, to mieliśmy normalne przedmioty typu biologia, geografia, później fizyka i chemia. I generalnie wiedzieliśmy o co chodzi na tym świecie. Książki się czytało... z własnej woli! (niesłychane :D ).

 

Dziś w podstawówkach jest jakiś @#$%&%$#!@ony twór typu "przyroda", czyli wszystko i nic zarazem i nagle się okazuje, że żebym mógł w 5 klasie zrobić lekcję o krajach anglojęzycznych, to muszę dzieci najpierw nauczyć, że (cytuję przykłady, a te już do kącika "Wolne żarty" pasują idealnie):

- Kanada to nie miasto,

- miasto to nie to samo co kraj,

- kontynentem, na którym leży Polska nie jest Śląsk,

- Australia to nie Austria,

- Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, jak sama nazwa wskazuje, leżą w Ameryce Północnej,

- stolicą Polski nie jest Moskwa (chociaż po ostatnich wyborach - pieron wie?),

- przez Polskę nie przepływa żadna rzeka "Fiona",

- Anglia nie jest we Francji,

- Londyn nie jest w Ameryce,

- (itp.).

 

Dorzucić do tego jeszcze można "perełki" z czasów mojej pracy w gimnazjum, gdzie np. okazywało się, że nie mogę zrobić lekcji o czytaniu godzin po angielsku, bo 4/5 klasy (ludzie po 14-15 lat) nie umiało czytać godziny z zegarka ze wskazówkami.

 

Wracając do tematu butów, to najlepszym przykładem coraz słabszej znajomości słownictwa w języku ojczystym, jest wymyślony przeze mnie tzw. "Test cholewki" :)

 

Wszystko wzięło się z tego, że kiedyś przy okazji jakiejś lekcji w gimnazjum, żeby coś uczniom wyjaśnić (chodziło o różnicę między "shoe" a "boot"), użyłem słowa "cholewka". Powstała konsternacja, ponieważ okazało się, że cała klasa nie zna w ogóle takiego słowa. Jedna osoba powiedziała, że to "coś do nalewania zupy" (chochelka), a inna, że "tym się podlewa kwiatki" (konewka). Jak się okazuje, słowo, które dla mnie jest normalne i powszechne, dla niemal wszystkich uczniów gimnazjum i szkoły podstawowej, jakich uczyłem, stanowi już archaizm, wiedzę tajemną, czarną magię języka polskiego.

Od tej pory każdej klasie, która ma ze mną lekcje, zadaję przy jakiejś okazji pytanie, czy wiedzą co to jest "cholewka". Piąty rok uczę w dwóch różnych szkołach i na palcach jednej ręki mogę wyliczyć uczniów, którzy kojarzyli to słowo z butami :)

 

Nie twierdzę, że trzeba od razu wiedzieć co to "pocięgiel" czy "brandzel" (miało się dziadka kamasznika, hehe ;) ), jeśli chodzi o branżę obuwniczą, ale kurczę... pójdzie kiedyś taka jedna laska z drugą do sklepu obuwniczego, będzie chciała kupić buty, jakaś sprzedawczyni zapyta "A jaki pani woli kolor cholewki?" i panny zgłupieją, bo nie znają takiego słówka...

 

To był tylko jeden przykład, przypadkiem powiązany z butami.

Gdybym chciał opisać wszystkie, dotyczące różnych innych przykładów nieznajomości własnego języka, z jakimi się spotykam, to Admini musieliby wykupić drugi serwer na forum ;)

 

Znak czasów? Brrr... Jako człowiekowi, który ma jako takie pojęcie, czym się różni Gołota od Godota, skóra (niegarbowana) się marszczy na tyłku :D

 

Pardon za ten wywód, jakby co, to Admini tnijcie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i znak czasów, bo dzieciaki cholewkę mylą z konewką, ale doskonale znają za to budowę telefonu komórkowego, rozkręcają i skręcają laptopy, wiedzą czym jest symbian ... i inne takie :)

 

Problem z komputerem, telefonem ... ? Rzuć okiem za okno i zgarnij pierwszego lepszego nastolatka, dla którego nowa technologia jest naturalnym środowiskiem :) Minuta i problemu nie ma :) Takie chłonne umysły i zdolne dzieciaki, a książek czytać nie chcą no :) Brak motywacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak motywacji, ale też i chyba z domu pewne rzeczy (a może ich brak) się wynosi. Jednak w szkole "od strony kuchni" to się widzi, u kogo w domu jest jakaś styczność książką, a u kogo nie ;)

 

A wracając do tematu, kawał o butach, niestety po angielsku :D

 

Buying Shoes

A man walks into a shoe store, and tries on a pair of shoes. 'How do they feel?' asks the sales clerk.

'Well they feel a bit tight,' replies the man.

The assistant promptly bends down and has a look at the shoes and at the man's feet. 'Try pulling the tongue out,' the clerk says.

'Well, theyth sthill feelth a bith tighth.

 

A teraz moje nieudolne tłumaczenie (na szczęście żarcik z cyklu tych dających się przełożyć):

 

Kupno butów

Do sklepu obuwniczego wchodzi mężczyzna i przymierza parę butów. "Jak pan się w nich czuje?" - pyta sprzedawca.

"Cóż, są trochę ciasnawe" - odpowiada mężczyzna.

Sprzedawca natychmiast nachyla się i przygląda się obutym stopom mężczyzny. "Proszę spróbować wyciągnąć język" - mówi do klienta.

"Cóf, talej fą niefo pfyciafne"

 

I jeszcze jeden:

 

An elderly gentleman went to the local drug store and asked the pharmacist for Viagra. The pharmacist said, 'That's no problem. How many do you want?' The man answered, 'Just a few, maybe 4, but cut each one in 4 pieces.' The pharamcist said, 'That won't do you any good.' The elderly gentleman replied, 'That's all right. I don't need them for sex anymore, as I'm over 80 years old. I just want it to stick out far enough so I don't pee on my shoes.

 

I wersja polska:

 

Starszy pan wszedł do miejscowej apteki i poprosił farmaceutę o Viagrę. Aptekarz odrzekł: "Nie ma problemu. Ile panu potrzeba?". Mężczyzna odpowiedział: "Tylko kilka, może cztery, ale poproszę połamać każdą pastylkę na cztery kawałki". Na to aptekarz: "Ale to się na nic panu nie zda". Starszy pan odparł: "Nie szkodzi. Nie potrzebuję ich już do seksu, mam ponad 80 lat. Chcę tylko, żeby mi wystawał na tyle, żebym nie sikał sobie na buty."

 

I kolejny, też o butach :)

 

Two guys in a jungle come around a corner and meet a lion head-on pawing the ground.

One guy ever so carefully reaches into his knapsack and slowly takes out a set of Nike running shoes, never once breaking eye contact with the lion.

The second guy hisses: "What are you doing, you can't outrun the lion" And the first guy says: "No, but all I have to do is outrun you"!

 

Dwóch facetów w dżungli wychodzi zza rogu i wpadają oko w oko na lwa, drapiącego groźnie łapą ziemię.

Jeden z facetów, ostrożnie jak nigdy, sięga do swojej torby i powoli wyciąga z niej parę butów do biegania Nike, nawet na moment nie zrywając kontaktu wzrokowego z lwem.

Drugi facet syczy przez zęby: "Co ty robisz? Nie pobiegniesz szybciej od lwa!", a pierwszy na to: "Nie, ale wystarczy, że pobiegnę szybciej od ciebie!".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i powiedz dzieciakom taki kawał .

Treść zrozumiana prawdopodobnie przez dzieci :

 

 

Połowa czegoś

Całość w gównie

Miś Puchatek

Prosiaczek zszokowany i tu straszna zagadka (prawdopodobnie coś z konstytucji )

No i znowu Miś Puchatek prawdopodobnie krótkowidz bez powonienia nie znający się na entomologii.

 

W sumie prawdopodobnie jest to kawał o wyborach .

Czas reakcji wybuchu śmiechem (po przetrawieniu treści ) 15sek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.