Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć :)

Szacunek za determinację w osiąganiu celów i marzeń. Rzeczywistość trochę gniecie, ale nie tracisz głównego celu z horyzontu, więc jest spora szansa, że go osiągniesz, czego z całego serca życzę.

Wydaje mi się, że na początek trafiłeś całkiem nieźle i należałoby wyciągnąć z tego miejsca max przydatnej wiedzy oraz informacji. Jeżeli natomiast czujesz, że się nie rozwijasz to chyba warto szukać dalej.

Czy dobrze rozumiem, że pomagasz, pracujesz, przyuczasz się w zakładzie i nie dostajesz żadnego wynagrodzenia? Jeżeli tak, to może przedstaw sprawę szefowi, że chętnie zaangażujesz się jeszcze bardziej, ale musisz z czegoś żyć. W przeciwnym razie będziesz zmuszony szukać alternatyw. A nóż-widelec. Z opisu wnoszę, że jesteś dość ambitną i obrotną osobą, a takie w firmie na wagę złota.

Z drugiej strony - posypały Ci się alternatywne oferty z różnych stron, ale nie w kierunku, który Ci się śni. Zainteresowała mnie zwłaszcza opcja brytyjska - tam firm i małych manufaktur obuwniczych jest cała masa. Zatem może to też jest niezły kierunek i możliwości zahaczenia się gdzieś o wiele większe niż w Polsce. Wyuczyć się tam, wrócić i realizować się tu. Choć, obstawiam, że jak tam już zaczniesz to o powrocie niestety zapomnisz. Jednak inne pieniądze, inne standardy. No chyba, że coś się zmieni międzyczasie. Tak czy inaczej, Anglia obuwniczo to o wiele większe możliwości.

Nic nie będę radził, bo to muszą być Twoje decyzje. Dobrze się zastanów i działaj. Może Koledzy coś jeszcze podpowiedzą.

Niech Moc Cię nie opuszcza!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie problem nie lada, bo jak przeczytasz wcześniejsze komentarze, to skroisz się że nauka zawodu szewca czy cholewkarza w TYM kraju jest bardzo problematyczna. I jestem przekonany, że winowajcami pospołu są: cech i sami mistrzowie ręcznej produkcji obuwia. Cech ma w nosie, a szewcy po prostu boją się zwiększonej konkurencji (w razie czego). Wmówiona społeczeństwu postawa, że fabryczne lepsze (bo tańsze) zbiera żniwo i sprawia, że szewcy raczej naprawiają buty niż je robią. Chyba, że chodzi o Kielmanów, Januszkiewiczów i innych. Ci jednak (i to jest gorzka pigułka) strzegą swojej tajemnicy zawodu, jakby strzegli korporacyjnego ładu . Z jednej strony można to zrozumieć. Z drugiej jest to samolubne, głupie i krótkowzroczne. Zrozumieć to jest o wiele trudniej.

 

Wracając do Twoich chęci, zapytam. Próbowałeś zrobić jakieś buty? Nie jest to aż tak trudne, ale do najłatwiejszych rzeczy też nie należy. Kwestia samozaparcia. Pozwoli Ci ocenić czy rzeczywiście TO chcesz robić. W ten sposób możesz także przyswoić sobie pewną część wiedzy, z którą może być Ci łatwiej w znalezieniu "promotora". Oczywiście na upartego nie ma rady i jak się uprzesz, to nic Cię od tego nie odwiedzie. Samozaparcie i próby w dążeniu do celu mogą dać Ci przesłanki do dalszego działania. Nie wiem w jakim wieku jesteś (mniemam z Twojego komentarza, że dużo przed 30), ale na naukę nigdy nie jest za późno, zwłaszcza kiedy uczysz się tego co lubisz.

Nasze forum pomoże Ci w pierwszych krokach z pewnością. Jak zobaczysz nie jesteś sam i możesz znaleźć tu grono osób, które poradzą CO trzeba, doradzą JAK trzeba i pojadą po rajtuzach KIEDY trzeba. Nikt chyba nie udzieli Ci jednoznacznej odpowiedzi na to, co masz zrobić. Na pewno nie uzyskasz konkretnej rady jaką masz podjąć decyzję. Tę musisz podjąć samodzielnie w oparciu o przesłanki jakie uzyskasz. Podejmowanie decyzji nigdy nie jest proste, a podejmując je nigdy nie należy żałować faktu ich podjęcia. Pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwałeś, ale kubełek zimnej wody nie zaszkodzi. Jeśli zapadłeś na szewską gorączkę, to pewnie i tak temperatura nie spadnie Ci zbyt mocno. Trzymam kciuki.

Edytowane przez makowiec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, dla sprawiedliwości dodam, że w praowni obuwia znalazłem się trzy dni temu, także nie myślę na razie o kasie, a przewaga jest taka, że to moja okolica i dopiero okaże się po miesiącu co i jak, ale w związku z tym że jestem żółtodziobem i dopiero dziś zamierzam zaprojektowac na siebie pierwsze buty (pracownia pożyczyła mi kopyta) trochę czuję jakbym szedł po omacku w daleką drogę. 

Nie był to taki zimny kubeł, ale właśnie czegoś takiego oczekiwałem jak ta wzmianka o Anglii, myślę że jakbym tu miał blokade to w przyszłym roku ruszę tam, ale prawda jest taka, że trzeba walczyć a każdą piędź gruntu na naszym rynku i go roszerzać :D Wiecie jak wygląda kształcenie szewców w Anglii?

I główne pytanie,  co do cholewkarstwa, to chyba temat na osobny wątek prawda? Czy już są jakieś inne. Interesuje mnie jak wygląda praca klasycznego cholewkarza i ich znane pracownie.

Edytowane przez Kim
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba, że chodzi o Kielmanów, Januszkiewiczów i innych. Ci jednak (i to jest gorzka pigułka) strzegą swojej tajemnicy zawodu, jakby strzegli korporacyjnego ładu .

Z "makowieckim", jak zwykle trudno się nie zgodzić, ale tu chyba trochę zbyt surowo. Skąd taka ocena?

Z moich doświadczeń wynika, że zarówno Pan Maciej Kielman, jak i Pan Tadeusz Januszkiewicz to bardzo otwarci i pomocni ludzie. Bardzo zajęci, ale wcale nie zamykają się w swoich 4 ścianach. Pan Tadeusz bardzo chętnie opowiada o swojej pracy i jej detalach, a że nie ma już dostatecznej motywacji na szkolenie ucznia po 80-tce, to akurat może być zrozumiałe.

Pracownia kielmanowska natomiast służyła nam informacją, kiedy tylko jej potrzebowaliśmy. W imieniu forumowiczów czasem dowiadywałem się chociażby o rodzaj szydła i czegoś tam jeszcze. Pracownia dzieli się skórami, a rozmowy w sprawie przyuczenia również prowadzi z chętnymi, jak przekonaliśmy się chociażby w tym wątku.

Zatem ja tu mam zupełnie inne zdanie. Nie wiem czego możnaby jeszcze oczekiwać od najbardziej znanych pracowni. Myślę, że nie każdą tajemnicą warsztatu też można się dzielić, ale przy odrobinie chęci i zaangażowania można liczyć na małe wsparcie w ramach rozsądku.

Co do cechu - to wydaje mi się, że właśnie tam powinno tkwić źródło największego wsparcia dla "młodych wilków".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cenię Naszych rodzimych mistrzów, bo robią rzeczy piękne.  Ba, doceniam działania i pomoc doraźną. Zdaję sobie sprawę, że wielokrotnie pomogli i pomogą. Chodziło mi raczej o coś takiego jak chociażby kursy w Koronya.  Tutaj widzę deficyt działań i to miałem na myśli. Opowieści i udzielanie rad są nieocenione, ale z samego tego faktu nie wiele wyniknie dla tych, którzy chcą spróbować(lub wydaje im się, że potrafią).Oczywiście nie powiedziane jest, że znajdzie się wielu chętnych, ale o ile wiem o żadne takie rzeczy chyba żaden z mistrzów jeszcze się nie pokusił u Nas w kraju. A szkoda, bo czym innym jest gdybać, a czym innym spróbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy pomysł. Aczkolwiek kursy w Koronya to projekt komercyjny i dość duże przedsięwzięcie. Na dziś nasze pracownie nie wyrabiają się z szyciem butów i terminy cały czas się wydłużają, a co dopiero z nowym projektem, który od początku do końcu musiałby być wymyślony i zorganizowany. Następnie masa pieniędzy idzie w marketing ... itd. To nie takie hop-siup. Jeżeli miałoby to być Koronya 2 to musiałby być nowy biznes. Być może żadna z pracowni nie widzi się w takiej roli i ma co robić.

A ciekaw jestem ilu chętnych znalazłoby się, by odbyć taki kurs. Myślę, że skoro takich kursów nie ma to nie ma zwyczajnie zainteresowania, bo rynek nie zna próżni.

Obawiałbym się nienajciekawszej frekwencji i zainteresowania, ale gdyby zorganizować jakieś warsztaty przy wsparciu cechu i mediów, kto wie. Mógłby to być niezły pomysł. Póki co, jeżeli ktoś ma solidne podstawy i miałby chęć nieco się podszkolić, to myślę, że damiance, byłby w stanie zorganizować jakiś event u naszych mistrzów, bo kontakt ma na bieżąco, a Stowarzyszenie, którego jest prezesem wspiera takie inicjatywy. Warunek - KLASYKA :)

Sama idea bardzo ciekawa i kto wie - może przy zebraniu sympatycznej grupy ludzi z gotowym pomysłem i planem udałoby się w przyszłości zorganizować jakieś warsztaty. Skoro nikt wcześniej nie pytał i nie proponował to naturalnie nic takiego się jeszcze nie odbyło, ale kto i gdzie powiedział, że jedna czy druga pracownia nie zechce wesprzeć takiego przedsięwzięcia? Nie było pytania, więc raczej nie ma odpowiedzi.

Na razie jest iskra zapalna ... :)

Ale moim zdaniem piłka jest po stronie tych, którzy chcieliby podnosić kwalifikacje i brać udział w warsztatach. To Wy powinniście wyjść z inicjatywą, podpytywać bezpośrednio i cisnąć cech, który powinien Was wspierać. Postawa roszczeniowa niewiele zmieni. Tu potrzeba zaangażowania i pociągnięcia środowiska za sobą. Być może z czasem społeczność forumowa będzie miała taką siłę, by to zmieniać. Poniekąd już wiele ciekawych rzeczy się dzieje i mam sygnały, że jesteśmy tu podglądani przez wielu kolegów po fachu (nie każdy chce się odzywać). Ja muszę myśleć pozytywnie i wierzę, że wyjdzie z tego forum nie jeden fachowiec.

Sam jakiś czas temu próbowałem pchnąć jednego z szewców w tę stronę, ale temat został zakopany (bynajmniej nie przeze mnie, ani pracownię) - zwyczajnie trzeba zarabiać na życie i nie ma czasu na wizyty w Stolicy - ot rzeczywistość. Ostatnio damiance, z kolei trochę podpytywał mohicana, ale jak wywnioskowałem z postów, też nie jest to dla samego fachowca łatwa sprawa do ogarnięcia i nie był przekonany.

 

A skoro jest temat, to ja go podbiję:

Czy miałbyś ochotę odbyć kurs w Koronya?
Nawiąż kontakt, przedstaw mi kosztorys kursu wraz z noclegami i pobytem, a ja się zorientuję czy nie dam rady załatwić sponsorów, którzy Ci ten kurs sfinansują.
Warunek - obfocisz, "sfilmujesz", opiszesz wszystko i będziesz dzielił się wiedzą po powrocie :)

Nie obiecuję, że się uda, ale jestem gotów spróbować :)

A Ty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że nie ma co być rozczeniowym, obyśmy byli tylko na tyle wartościowi żeby do biznesu jedni włożyli potencjał wiedzy i finansowi, a drudzy talent. Mi jeszcze sporo minię zanim pomyślę o poważnym kursie. To prawda jak dla mnie, że kurs powinien się zwrócić ich twórcom. Jestem ciekaw jaki byłby to wydatek w polskich warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 


PROTESTUJĘ ZAWCZASU !

Przedmiot ma być naj i tyle .

Możesz sobie protestować :p

Pisałem o Damianie, który prezesuje Stowarzyszeniu:
http://www.butwbutonierce.pl/pl/

Nie wiem czy podjąłby temat, ale gdyby się udało to chyba nie wyobrażasz sobie, że akurat to Stowarzyszenie będzie promowało alternatywę ? :) haha - już to sobie wyobrażam :p

Oczywiście jeżeli są inne opcje lub działania w oderwaniu od Stowarzyszenia BWB, to warunków nie musi być żadnych. Ja póki co, wskazuję możliwości i drogi, które znam, a one nieodłącznie wiążą się z klasyką. Z resztą to co szyją pracownie, o których wspomniano również.

Przy czym ja akurat się nie upieram i jak będą inne konkretne pomysły to rzucajcie. Po to tu sobie pleciemy, by coś z tego się wykluło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Czy moja wypowiedź była roszczeniowa? Z mojego punktu widzenia nie, bo zwracała uwagę na problem deficytu pewnych rozwiązań. Oczywiście z drugiej strony można by pomyśleć, że jakiś tam @makowiec oczekuje nie wiadomo czego od Nas szewców. A ja tylko podsuwam pomysł. Czy wart zrealizowania? Prawdę mówiąc nie wiem. Jednak nie zgadzam się do końca z zasadą próżni. Oczywiście rynek jej nie znosi, ale sytuacja jest delikatnie mówiąc nienormalna.  Nie ma szkół przyuczających do tego zawodu, bo (tu zgadzam się) ilość chętnych samoistnie zmniejszała się i w pewnym momencie kierunek stał się zapomniany. Nie wierzę jednak, że w prawie czterdziestomilionowym narodzie nie znajdzie się choć kilka osób mających chęć taki kurs przejść. Kwestia odpowiedniego rozpropagowania. Jeśli nie, to jesteśmy gorsi od "hamburgerów", którym wszystko - za przeproszeniem - zwisa. Ci jednak mają pewną przewagę nad Nami. I nie ma co się oszukiwać - są to pieniądze.

Czy opcja "wysyłkowa'" jest realna. Jestem sceptyczny. Może jednorazowo, ale na dłuższą metę raczej nie. Wysłanie kogoś bez podstaw, to strata pieniędzy. Wywalenie półtora kawałka zielonych na sam 5 dniowy kurs byłaby czystym marnotrawstwem. Inaczej, gdy wyśle się kogoś przynajmniej obeznanego w temacie. Ale zawsze jest jakieś "ale". Sam pewnie bym odmówił. Nie dlatego, że bałbym się. Czas także by się znalazł. Dużo gorzej jest z warsztatem.

Dla mnie idealnym kandydatem jest @mohican. Ma podstawy, ma warsztat (uwielbiam przeglądać jego foto relacje - i mówiąc szczerze z olbrzymią dozą zazdrości - tej pozytywnej...echhh ta dublerka). Tyle, że jest chyba zbyt zajęty i w rozjazdach. 

Tak więc jakby nie patrzeć z tyłu zawsze to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 


Czy moja wypowiedź była roszczeniowa?

Zależy od interpretacji :) Jak się zmruży oczy to można ten fragment postrzegać jak wypowiedź analityczna, z lekką dozą żalu :) Ja po prostu @makowiec nie widzę tego:


Chyba, że chodzi o Kielmanów, Januszkiewiczów i innych. Ci jednak (i to jest gorzka pigułka) strzegą swojej tajemnicy zawodu, jakby strzegli korporacyjnego ładu . Z jednej strony można to zrozumieć. Z drugiej jest to samolubne, głupie i krótkowzroczne.

Według mnie nie ma twierdzy, a tym bardziej samolubności, a o głupocie mowy być nie może ... wręcz przeciwnie - widzę u nich życzliwość i otwartość, ale nie znam Twoich doświadczeń z pracowniami. Czyżbyś odbił się od drzwi? Nie sądzę. I w końcu czego od nich oczekiwać? Czy, ktokolwiek z nas w wieku 87 lat myślałby o otwieraniu szkoły? Czy którykolwiek z nas prowadząc pracownię przekazywaną z pokolenia na pokolenie, będąc non-stop w rozjazdach myślałby o szkole i zabieganiu o uczniów, których nie widać? Mógłby to być fajny temat dla Kielmana, ale to przecież jego sprawa jak prowadzi rodzinną firmę. Wydaje mi się, że ogromną przysługę sprawiłby Januszkiewicz czy Mistrzowie od Kielmana, kiedy wzięliby udział w organizowanym przez środowisko szkoleniu, czy evencie. Ale krytyka za to, że sami tym się nie zajmą zwyczajnie się w żadnym wypadku nie należy. 

Moim zdaniem możliwości są ... tylko jakby chętnych z podstawami i możliwościami na horyzoncie nie widać. Ani planu, ani strategii. A bodajże 2 akcje poszukiwania ucznia dla Januszkiewicza zakończyły się fiaskiem i to wcale nie z jego winy, bo akurat mimo początkowego sceptycyzmu dał się w pewnym momencie namówić. No i co? I nic :(
 

Tak, więc - gdzie Ci chętni? :(

Być może to forum pomoże w ich znalezieniu. Sam widzisz, że na razie na poważne kursy chętnych nie ma niestety.
Być może kursy hobbystyczne dla miłośniczek obuwia znalazłyby oddźwięk, ale prawdziwe szycie miarowe ... :(

Widzę natomiast coraz większe rzesze młodych szewców, których pasja pcha do poszukiwań. W nich nadzieja :)
 

A jak szlag w końcu trafi, to sami wyszkolimy sobie ze 3 osoby z podstawami, a za 10 lat założymy taką "szkółkę wbutach":)
Ja akurat jestem przekonany, że może to być świetny i pożyteczny biznes prowadzony z ogromną przyjemnością :)

I jeżeli znajdą się chęci to może wspólnymi siłami uda się coś stworzyć. Do odważnych świat należy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JEZELI MOGE PARE GROSZY. Bardzo bardzo podziwiamosoby które chcą dopomóc innym w obraniu takiego fachu, gdyz sam ukończylem dwie szkoły obuwnicze pare lat temu które nastepnie zostały zamkniete a młodych nie ma gdzie szkolic i to jest prawdziwy problem bo jest gdzie pracowac sa zakłady na wysokim poziomie a nie ma komu pracowac przychodza ludzie którym sie wydaje ze umią pracowac a po paru chwilach klops i nawet tu nie chodzi czy on umie szewiołke bo jemu sie nie chce umiec . TO PANOWIE DO DZIEŁA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie określenie "głupota" jest zbyt mocne, jednak nie wycofuję się z niego. Słowo raz powiedziane brzmi bez względu na jego dalsze losy. Jednakże kontekst jego nie jest tak jednoznaczny, jak to bywa w potocznym tego słowa znaczeniu. Ot, GRUBY skrót myślowy lub mocny synonim słowa krótkowzroczne w kontekście przetrwania zawodu.  

W życiu robiłem wiele rzeczy i wiele zawodów wykonywałem. Nic dziwnego w dzisiejszych czasach. Wielokrotnie spotkałem się z postawą - "tak, tak, tak..." (a w myślach) "chyba śnisz". I nie tyczyło się to wyłącznie mojej osoby. Ale to tak na marginesie. 

Mam wielki szacunek dla Naszych rodzimych mistrzów. Prowadzenie tego biznesu w Naszych rodzimych realiach z pewnością nie jest łatwe. Zauważmy jednak. Ich przodkowie także gdzieś, kiedyś się szkolili. Oczywiście realia inne, ale...?

Mam nadzieje, że żaden z rodzimych mistrzów nie poczuł się urażony choć pewnie miał prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśląc Belzebub takim torem ...

Nie było by nawet miejsca do tej dyskusji bo by nam się nie chciało .

Życie pełne jest rozczarowań - ale trzeba z nimi walczyć właśnie chęcią i grupą nie niechęcią i [beeep]ą .

Każdy tu (chcąc czy nie ) pełni jakąś rolę i z dobrego nastawienia zawsze coś pozytywnego wynika  .

Niema co patrzeć na innych ze słowami - zobaczymy czy im się uda ?

Każdy kopnie troszkę i będzie do przodu zawsze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma komu pracowac przychodza ludzie którym sie wydaje ze umią pracowac a po paru chwilach klops i nawet tu nie chodzi czy on umie szewiołke bo jemu sie nie chce umiec .

Chęci, determinacja, zaangażowanie ... dla mnie tylko tego brakuje. Czasy takie, że nic nie zostanie podane na tacy (a chciałoby się), trzeba walczyć o swoje cele i marzenia. Jest sporo młodych ambitnych ludzi, których podziwiam, ale jest też masa tych, którzy uważają, że im się należy i tyle. Może powoli się starzeję, bo pewnie jeszcze całkiem niedawno sam tak miałem, tylko tego nie widziałem. Tyle tylko, że życie dość szybko sprowadziło mnie do parteru (i bardzo dobrze) :) Dziś jest o wiele łatwiej niż niegdyś i wydaje się, że tego nie doceniamy i nie wykorzystujemy.

 

 

 

Zauważmy jednak. Ich przodkowie także gdzieś, kiedyś się szkolili.

 

 

Założyciel firmy Jan Kielman urodził się w 1863 roku w Szczepankowie, ziemi łomżyńskiej jako syn Tomasza, rzadcy w pobliskim majątku. Dom rodzinny opuścił w roku 1880, aby się usamodzielnić i stworzyć podstawy materialne na przyszłość. Naukę rzemiosła rozpoczął w branży cukierniczej którą wkrótce porzucił dla szewstwa. Jego brat Stanisław, który udał się w tym czasie do Krakowa, założył galicyjską gałąź Kielmanów.

...

Z dyplomem w garści udał się na praktyki u Bally'ego w Szwajcarii, a po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w roku 1927 przystąpił do spółki ze swoim ojcem.

Dokładniejsze dane liczbowe dotyczących ilości pracowników na początku XX wieku nie są znane, gdyż firmowa dokumentacja spłonęła podczas Powstania Warszawskiego. Można jednak szacować, że zatrudnienie wynosiło blisko 100 osób i pozostawało na mniej więcej stałym poziomie. Oczywiście najważniejszymi pracownikami byli wykwalifikowani szewcy w liczbie ok. trzydziestu. Każdy z nich mógł uszyć tygodniowo 2 - 3 pary butów, co daje pojęcie o ówczesnych możliwościach firmy.

Okres II Wojny Światowej był oczywiście bardzo trudny dla firmy i rodziny. Mimo, że okupant zezwolił na prowadzenie działalności a Niemcy stanowili poważną część klienteli, rodzina została wysiedlona z luksusowego apartamentu na Okólniku. Wkrótce, podczas Powstania, pracownia uległa całkowitemu zniszczeniu a rodzina rozproszeniu. Niektórzy zginęli, inni udali się na emigrację.

Wszyscy właściciele firmy byli członkami Cechu Szewców i Cholewkarzy, natomiast tuż po wojnie, w latach pięćdziesiątych XX wieku Wacław Kielman był v-ce prezesem Izby Rzemieślniczej w Warszawie. Nie mógł zostać prezesem ponieważ konsekwentnie odmawiał przynależności do jakiejkolwiek partii lub stronnictwa politycznego.

Jak widzisz, szkolili się i za nauką jeździli nawet po świecie, usamodzielniając się w wieku 17 lat! Czy wymagało to mniej determinacji niż dziś?

Pracownia tak naprawdę nie odbudowała potencjału jakim dysponowała. Kto wie, jak wyglądałby obuwniczy rynek polskiego miarowego szycia, gdyby historia potoczyła się trochę inaczej.

Moim zdaniem dziś mamy bajkę, w której paradoksalnie często nie potrafimy się odnaleźć. Świat jest mniejszy, a w niemal każdy zakątek Europy dotrzeć można w 2-3h. Jak dla mnie to MUSI SIĘ CHCIEĆ i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Pracownia tak naprawdę nie odbudowała potencjału jakim dysponowała. Kto wie, jak wyglądałby obuwniczy rynek polskiego miarowego szycia, gdyby historia potoczyła się trochę inaczej.

...

A szkoda. Mając tak piękną katę mogliby pięknie poprowadzić temat. Jestem o tym przekonany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Państwo, Drogi Panie Kim!

 

Siła by pisać. Bardzo, bardzo dużo wiem o "tych sprawach". Z autopsji niestety.

W wielkim skrócie.

Jeśli ktoś chce, da radę.

To nie jest frazes. To jest prawo, zasada. 

Ale trzeba straszliwie chcieć. Szaleńczo, straczeńczo. 

Oczywiście gdy się chce osiągnąć możliwie wysoki poziom.

 

Panie Kimie. Proszę mi wybaczyć śmiałość w doradzaniu Panu. Jeśli Pan chce to Pan skorzysta z tych dobrych rad.

Pytanie zasadnicze. Co Pan robi jak Pan nic nie robi?

W sensie nie robi Pan tego co Pan musi - szkoła, praca. Jeśli jest tak, że Pan każdą wolną chwilę poświęca szeroko rozumianemu szewstwu, i taki stan trwa już długo, to proszę się liczyć z tym, że niezależnie od okoliczności, zostanie Pan szewcem. Wcześniej czy później. Po prostu taką ma Pan naturę. Takie jest Pańskie przeznaczenie.

Co jest w tym wszystkim symptomatyczne. Że w takich przypadkach, zwykle cały świat krzyczy - głupiś! daj se spokój, to bez sensu...

A ja twierdzę, że głupio to jest się kopać z koniem. Momentem przełomowym jest uchwycenie tej oczywistości i wykorzystanie jej.

Także nie warto, a nawet jest to niemożliwie - wyplenić końskość z konia. Człowiek roztropny i mądry postąpi wprost przeciwnie. Zapisze konia do możliwie dobrej stajni, zacznie trenować, po to, aby wygrać kiedyś Wielką Pardubicką. 

Ale żeby te wszystkie dylematy trafnie osądzić, trzeba poznać siebie, być wobec siebie i z samym sobą bardzo szczerym i uczciwym. Pomóc też może w tym dobry, wybitny nauczyciel/fachowiec, znawca danej dziedziny.

 

Panowie. Jest źle, ale może być tylko lepiej. Bo najgorzej to już było.

Rzemiosło się odradza bo musi się odrodzić. Bowiem zwiększać się będzie sukcesywnie popyt ale też i podaż.

Znaczy się Podaż (przepraszam, za te brzydkie, finansowe terminy) jeszcze jest nieproduktywna, niewykształcona, ale jest.

Cały ambaras by kochanej Podaży pomóc dojrzeć rynkowo.

I teraz uwaga! Bardzo ważna uwaga...

Jeśli na rynku powstaje coraz większy popyt a podaż jest niewystarczająca (w naszym przypadku ledwie występująca...) to wynikiem takiej dysproporcji będą wręcz monopole tych nielicznych Podażowników...

Także Panie Kimie jest o co walczyć! Jeśli Pan będzie miał dość sił i chęci to owoce Pańskiego trudu będą niezwykle soczyste.

Panowie! Jakoś ten szczegół umyka... Jaki jest średni wiek naszych obecnych, rodzimych mistrzów szewskiej sztuki?!

Ludzie. Przecież na gwałt trzeba kombinować zastępstwo bo dramatycznie pogłębi się już gigantycznie głęboki mariański rów pokoleniowy.

 

Przebaczcie proszę górnolotne grafomaństwo. Piszę z serca i dlatego mnie tak ponosi.  :blushing:

Jeszcze na koniec odważę się na trochę prywaty...

Szanowni Państwo. Chcąc nie chcąc porównuję opisywane tutaj na forum historie młodych adeptów sztuki obuwniczej do mojego marnego żywota.

I wiecie co? I śmieję się z tego!

Kochani. Nie jest wesoło, nie jest dobrze. Ale dzisiejsze możliwości są nieporównywalnie większe do tych sprzed kilku, kilkunastu lat.

Po pierwsze - internet. Kontakt z ludźmi, możliwość znalezienia materiałów do nauki (książki, filmy), możliwość zakupienia materiałów i narzędzi. Przecież to jest nieprzebrane bogactwo!!! Aż wstyd nie skorzystać. 

Owszem, można sobie ponarzekać, ale bez przesadyzmu...

Bym opisał parę co ciekawszych wątków autobiograficznych ale oszczędzę  Wam łez...

 

A więc:

i do przodu!

i pod prąd!

nie ma ch na Polaka!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:clap: :clap: :clap: :clap: :clap:

Nic dodać, nic ująć.

Średnia wieku nie napawa optymizmem, a i cholewkarzy trzeba na gwałt (no nie dosłownie), bo to też zagrożony gatunek.

Pan Januszkiewicz współpracował prawdopodobnie z dwoma lub trzema. Jeden złapał kontuzję i jest już problem. Podejrzewam, że sami cholewkarze też już zaawansowani wiekiem, a dobry cholewkarz dziś jest na wagę złota dla każdego majstra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro tolerowane są moje wyskoki to się rozbestwiam na całego... :smoke:

 

Złota myśl z przed chwili. Jak se herbatkę słodziłem... :lol:

 

Pytanie numer jeden:

Ilu lotników myśliwców bojowych jest wśród Polaków?

Pytanie numer dwa:

Ilu szewców (czyt.: szewców - prawdziwnych, co to buty robią od początku do końca) jest wśród Polaków?

 

Pytania prosimy nadsyłać w następnych komentarzach.

Do wygrania są nieprzyjmne konkluzje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to głupi jestem, więc po prostu będę strzelał - tylko nie śmiać się proszę :)

 

 


Pytanie numer jeden:

Ilu lotników myśliwców bojowych jest wśród Polaków?

Nie ma wcale? ;)

 

 

 


Pytanie numer dwa:

Ilu szewców (czyt.: szewców - prawdziwnych, co to buty robią od początku do końca) jest wśród Polaków?

Też nie ma, bo praktycznie chyba każdy jeden korzysta z usług cholewkarza?

 

Wygłupiłem się? :p

 

 

 


A ile jest początków w szewstwie a ile końców?

Nie ma łatwiejszych zestawów?

1 początek i 4 końce :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.