Po niemal 2 miesiącach walki z szewcami udało się doprowadzić buty do stanu używalności. Cóż, firma z Mokotowa na "W" obsłużyła mnie na wysokim poziomie ale nie podjęła się naprawy. Kilku fachowców miało oglądać buty, stwierdzono, że buty przysłałem... "zbyt późno". Musztarda po obiedzie, teraz to już po ptakach i słowem...umarł w butach 😉 Natomiast plus za dobrą obsługę od strony formalnej i kontakt. Liczyłem natomiast bardzo na ich pomoc. W trzeciej miejscowości, co liczby ludności w tym kraju - mieście Łodzi również nikt nie chciał się podjąć naprawy. Tylko jeden szewc miał ledwie u siebie maszynę Singera i przeszył te buty w miejscach uszkodzenia, niewiele to pomogło ale chociaż spróbował i wziął za to dychę, cała wielka reszta wspaniałych fachowców mnie olała. No cóż, widocznie są mistrzami w przyklejaniu zelówek.
Byłem nawet w zakładzie, który konstruuje i szyje od podstaw buty przy jednej z najdłuższych ulic (zaczynającej się na literę "P") handlowych w Europie, rzekomo nie mieli odpowiednich "uchwytów" na maszynie do samej naprawy butów (mimo, że do zakresu ich usług również wchodzi naprawa obuwia), mogli tylko uszyć od nowa but, takie uchwyty akurat mieli. Natomiast nie chcę negatywnie oceniać, fachowiec decyduje czy podejmuje się danej czynności czy nie. Nikogo nie szkaluję, po prostu mówię jak rzeczywiście było i jak niewdzięczny jest los klienta (najgorszemu wrogowi nie życzę), odsyłanie od Annasza do Kajfasza, modlitwy na niewiele się zdały. Zresztą jak Trójca Święta miałaby pomóc skoro w obecnej sytuacji (walka z pandemią koronawirusa - stan na marzec 2020 r.) rząd wprowadził zakaz zgromadzeń powyżej dwóch (sic!) osób. Trójca Święta zatem odpada 😉 Jakkolwiek nie poddałem się. Jak mówi Pismo: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam" 😉
Sprawę uratowała wysyłka butów na Strzemieszycką w Dąbrowie Górniczej do Daniela Farnika (Differ). Daniel zajął się tym "czarnym, sklonowanym, brytyjskim nieszczęściem" i naprawdę dał radę. Wklejam zdjęcia już po naprawie full brogsów. Podkleił, naszył lamówkę, usunął elementy, które powodowały rozrywanie skóry podczas nakładania obu butów i dodatkowo nieco je rozciągnął. Proste? Proste. Jak widać można było to zrobić, wystarczyło chcieć, mieć umiejętności no i pasję do swojej pracy. Dzięki wielkie, jestem naprawdę bardzo wdzięczny, klasyki uratowane!