Któregoś kwietniowego poranka, a dokładnie - wracając z wielkanocnego spotkania z kolegami, nieszczęsliwie
zahaczyłem butem o chodnik uszkadzając dosyć mocno lico skóry w monkach Alfred Sargent Hadleigh. Skóra zdarła się aż
do mizdry, byłem mocno niepocieszony, a pastowanie nic nie dało i nadal było widać jasną plamę. Stwierdziłęm, że to
czas aby odnowić moje ulubione buty które w ciągu ostatniego roku były tymi najczęściej goszczącymi na moich
stopach.
Podeszwy butów też zmęczone, pościerana farba:
Na początek poszedł Renomat, czyli środek dosyć mocno działający i zdejmujący wszystkie powłoki nałożone w ciągu
wielu miesiecy użytkowania. Nie należy go używać często, ale w przypadku kiedy chcemy gruntownie nakarmić skórę
różnymi specyfikami, Renomat to podstawa, otwiera pory, sprawia, że mamy skórę w mocno surowej postaci. Trzeba
uważać, aby nie trzeć zbyt mocno bo możemy nawet zdjąć farbę ze skóry.
But z lewej po użyciu Renomatu:
Następnie postanowiłem odświeżyć podeszwy. Potraktowałem je również Renomatem aby zdjąć powłoki i otworzyć pory.
Następie użyłem farby Tarrago - Penetrating Dye, która jest na alkoholu i dobrze wnika w skórę. Alternatywnie można
użyć Tintury Saphira. Farba dobrze wniknęła w podeszwy i spełniła swoje zadanie. Głownym celem jej użycia było
jednak wypełnienie miejsca w któym uszkodziłem lico. Po zdjęciu powłok Renomatem, farba bez problemu przyciemniła
skórę w tym miejscu:
W związku z powyższym buty były już przygotowane do klasycznego pastowania czyli krem i wosk.
Najpierw poszedł krem:
Po kremie delikatna polerka szczotką z koziego włosia i nałożyłem wosk:
Wosk nakładałem kilkukrotnie za każdym razem polerując. OStatnie szlify były oczywiście z wodą, tak aby osiągnąć
lustrzany połysk.
Efekt całości jest sympatyczny, jestem zadowolony z odświeżenia, sczególnie dobrze prezentują się odnowione
podeszwy.