Skocz do zawartości

Reklamacje obuwia w Polsce


Rekomendowane odpowiedzi

No to chciałbym Wam przybliżyć kolejne ciekawe zmiany, które nachodzą. Tym razem w roli głównej PREZES UOKiK, o czym poniżej.

 

Trwają prace legislacyjne mające na celu wzmocnić uprawnienia urzędu wskazanego powyżej. TZW. "CICHY KLIENT" nadchodzi. Wiadomo niebawem wybory parlamentarne tym samym konsumenci otrzymują dodatkowe wsparcie celem "zwalczania" chciwych przedsiębiorców. Nowelizacja będzie dotyczyć ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów. Z aktualnym projektem prac możecie się zapoznać się za pośrednictwem Rządowego Centrum Legislacji. [Jedną z najważniejszych  jest umożliwienie pracownikom UOKIK podejmowania czynności zmierzających do zakupu towaru w ramach czynności kontrolnych.

Przebieg czynności kontrolnych,  będzie mógł zostać utrwalony przy pomocy urządzeń rejestrujących obraz lub dźwięk bez informowania kontrolowanego. 

 

Zgodnie z ust. 2 nowo projektowanego art 105 okazanie kontrolowanemu (…) legitymacji służbowej do przeprowadzenia kontroli i zgody sądu następuje niezwłocznie po zakończeniu czynności. Wówczas należy również poinformować kontrolowanego o utrwaleniu dźwięku lub obrazu.]

 

Co to oznacza: że każdy przedsiębiorca  będzie musiał dokonać poważnych zmian w zakresie funkcjonowania organizacji.

 

Życzę powodzenia i wytrwałości.

 

http://nieuczciwepraktykirynkowe.pl/?p=1118

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Kolejna ciekawa historia. Model obuwia sportowego przeznaczony do sportów obwodowych (fitness, siłowania itd.) . Model AIR AFFECT firmy NIKE

 

http://rzeczkrotoszy...odle-hip-hopowa

 

Co wy na to? Jakieś sugestie.

 

 

Ponieważ, jako chyba jedyny z tego forum, miałem to obuwie w ręku (a może jest tu właściciel tych butów?) to właściwie nawet nie powinienem podejmować tej dyskusji. Ale skoro kolega odgrzał starego kotleta sprzed kilku lat i wywołał mnie do tablicy (jakiż to zbieg okoliczności) to proszę bardzo.

 

Właściwie tylko to zdjęcie zamieszczone w artykule (postaram się je wkleić) wystarczyłoby, by taką reklamację oddalić. Po pierwsze – na tym zdjęciu widać wyraźnie wypchniętą dużym palcem cholewkę. Położenie palucha dobitnie świadczy, że obuwie jest dla użytkownika za małe - za krótkie. Po drugie – silnie rozchylone boki butów, a szczególnie położenie języka świadczy, że klient właściwie nie ma szans, by te buty normalnie zasznurować – pomiędzy krawędzią obłożyny i językiem widoczna jest szpara, której tam nie powinno być. To dobitnie świadczy, że klient ma za tęgie stopy do tych butów i obuwie zostało źle dobrane tak pod względem długości, jak i tęgości – stąd takie pęknięcie widoczne na zdjęciu.

Jest to pęknięcie typowe dla obuwia źle sznurowanego, gdzie prężenie wywołane przez stopy w trakcie chodzenia lub biegania nie jest odbierane przez sznurowadła na całym podbiciu, tylko skupia się z przodu - w czubku i przedstopiu na przyszwie. Prawidłowo zasznurowane obuwie nie przenosi obciążeń na rygle na przyszwach – nie ma powodów, by tam pękać.

Normalnie zzute zwykłe buty sportowe mają poluzowane sznurowadła przy dwóch, góra trzech górnych parach oczek, a nie od góry do samego dołu. I tylko tam wystarczy je poluzować, by je bez trudu wzuć. Zatem, gdy widzę tak rozsznurowane wyluzowane na całej długości sznurowadła (w wypadku tego reklamowanego obuwia jest 6 par oczek) to mam pewność, że klient nie zawraca sobie głowy prawidłowym sznurowaniem obuwia. Patrząc na zdjęcie podejrzewam, że klient nawet gdyby się starał zasznurować obuwie, to przy tak tęgich stopach sznurowadła mogłyby okazać się za krótkie.

 

Co do obuwia noszonego „na modłę hip-hopową”, bo to zdaje się wywołało wesołość redaktora tego artykułu (lub go tak zbulwersowało). Wystarczy obejrzeć sobie typowe buty do hip-hopu (proszę zdjęcie) i wiedzieć, że użytkownicy takich butów wcale ich nie sznurują, co nie służy dobrze każdemu modelowi butów. Te buty ze zdjęcia są do tego specjalnie skonstruowane – proszę zwrócić uwagę na system mocowania sznurowadeł na dole.

 

Reasumując: to zdjęcie w artykule utwierdziło mnie w przekonaniu, że reklamacja była bezzasadna. Nie przypominam też sobie dalszego ciągu zapowiadanego przez rzecznika, ani żadnej innej opinii w tej sprawie.

 

Co będzie następne? IPN, teczki, lustracja? 

normal.JPG

72409725.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście rzeczoznawcy, którzy piszą, iż obuwie było niedopasowane lub luźno supłane nie są w stanie ustalić powyższych faktów.

 

Oczywiście to twierdzenie jest nieprawdą – rzeczoznawcy potrafią takie fakty ustalić i to w wielu przypadkach dość łatwo. Rzeczoznawca potrafi z oględzin obuwia wysnuć wiele wniosków. Oględziny sznurowadeł, odciśniętych na nich śladów, śladów na językach odciśniętych przez sznurowadła i obłożyny, mogą wiele powiedzieć o sposobie sznurowania i dopasowania obuwia do stóp. Podobnie dużo dają oględziny śladów na wkładkach.

Pamiętam reklamowaną parę obuwia z powodu przetarcia zapiętka tylko w jednym bucie, gdzie klient argumentował, że musiała to być wada materiałowa dotycząca tylko jednego buta, bo gdyby to była jego wina, to zapiętki przetarłyby się w obu butach. Zapomniał tylko dodać, że miał amputowane dwa palce, w tym palucha, akurat w tej stopie, która była powodem takiego uszkodzenia, co wyszło właśnie przy oględzinach wkładek. Nie muszę chyba dodawać, że brak tych 2 palców powodował, że but był mocno niedopasowany, a to skutkowało przetarciem zapiętka.

Nawet oględziny miejsca przetarcia zapiętka często pozwala na wnioskowanie o złym sposobie sznurowania i nie unieruchomieniu pięt w obuwiu – np. ujawnia silne zrolowanie górnej i dolnej krawędzi dziury. Pięty stóp mają być unieruchomione w obuwiu, a nie przesuwać się po kilka centrymetrów w górę i w dół przy każdym kroku.

 

Zatem - więcej pokory, proszę, w formułowaniu, co rzeczoznawcy są w stanie ustalić, a czego nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak à propos - buty z artykułu to nie jest model AIR AFFECT, więc statystyka się sypie.

Ponadto wrzuciłeś temat, prosiłeś o sugestie, zatem podziel się własnymi, proszę. Ciekawym niezmiernie.

Przecież tu nawet nie ma co komentować. Statystyki mają się bardzo dobrze. Z szacunku dla axe 316  kończę temat, bo szkoda prądu tak jak już pisałem. Powodzenia mistrzu pióra i rzemiosła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne szewc wiele może powiedzieć o butach i w jaki sposób były użytkowane ale w tym artykule jest informacja, że właściciel ubrał je zaledwie 2 razy. Czy to też rzeczoznawca może zweryfikować i co można powiedzieć o sposobie użytkowania butów po 2 założeniach na nogi? Ja patrząc na buty, które miałem 2 razy na nogach nie widzę śladów użytkowania.

 

Grzesiek

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczoznawca nie weryfikuje tego, co przy reklamacji „zeznaje” klient (często mijający się z prawdą) tylko po oględzinach obuwia neguje lub potwierdza zaistnienie wady lub uszkodzenia i stara się dociec jej przyczyny.

W tym konkretnym przypadku stwierdziłem rozerwanie dość grubej skóry przy ryglu, które nastąpiło w wyniku dużego naprężenia wskutek nieprawidłowego sposobu sznurowania butów. Teraz, po latach, potwierdziło to zdjęcie obutej stopy klienta, która przypomina raczej baleron – tym bardziej nie dziwi mnie krótki czas użytkowania. Gdyby stopa była szczuplejsza, buty dobrze dobrane wymiarowo, sznurowadła w przy dolnych oczkach, a więc w pobliżu tych rygli, byłyby mocniej ściągnięte i przenosiłyby te naprężenia, to do pękania skóry by nie doszło.

 

Aha, i to nie jest tak, że wszystkie reklamacje są przez rzeczoznawców oddalane lub uznawane, w zależności od tego, kto płaci za opinię. Sporo poważnych reklamacji sportowych butów tych "lepszych" marek trafiających w moje ręce jest uznawana za zasadne bez próby ich naprawy, pozostałe są naprawiane bez dociekania po której stronie leży wina. Oddalenia są sporadyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Modina.
Tłumaczyć można bez końca klientowi .
Wściekłość kupującego ma jedyne uzasadnienie, w chwili gdy dojdzie do takiego zdarzenia  (wydał X kwotę i zapewne nie małą ).
Pewien lans noszenia (Owego rozwiązanego obuwia) przenosi się na codzienność i jest to faktem .
Takim samym jak kupowanie oczami, nie wiedzą (trudno wymagać wiedzy która przychodzi z latami i kolejnymi parami ) .
Ostatnio jeden z kolegów kupił buty z pomalowanym gumą czubkiem i z uporem chce to ponownie pomalować, by za chwilę na szlaku znowu to zedrzeć i tak bez końca ...
Prosty argument nie trafia iż zakupiono to oczami i otok powinien być przynajmniej z gumy konkretnej lub lepiej Vibramu .

Kupił, wydał, chce się cieszyć i to jest jakby zrozumiałe - życie i użytkowanie weryfikuje, ale do osobistego błędu nie bardzo chcemy się przyznać - taka nasza natura .
Dobre niestety kosztuje , ale nie będzie pełnić funkcji wg naszego oczekiwania tylko konstrukcji .
Temat rzeka zresztą . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że kończysz.

Ciekaw bowiem byłem, z jakich to pobudek wrzuciłeś ten artykuł. A tak wychodzi, że z niskic

Odpowiem w ten sposób. Dwoiny foliowane bo z takimi mamy do czynienia w modelach AIR AFFECT, AIR ZOOM MOTEI itp. są w wielu znanych mi przypadkach podatne na rozdzieranie. Przyczyn należy doszukiwać się w błędach rozłożenia naprężeń, gdzie odcinkowe przeszycia brzegów elementów składowych w zestawieniu z podatnością słabych jakościowo kompozycji na cholewki  decydują o tzw. "wrażliwej układalności" materiałów wierzchnich, które jak się okazuje nie wytrzymują naturalnych, przewidywalnych z punktu widzenia konstrukcji form obciążeń generowanych w warunkach aktywności użytkowej obuwia. Tak aby nie rozwijać dalej terminu "domniemań" przekazuje, iż powtarzalność reklamacji konsumenckich związanych z tego typu wadami w opisanych powyżej modelach obuwia marki NIKE, osiągneła wartości krytyczne w 2014 roku. Jednym z kolejnych błędów jakie z archiwizowano w opisanych modelach był fakt wadliwego powiązania folii z materiałem nośnikowym, pęcherzenia powłoki, plamienia podpowłokowe, oznaki delaminacji folii względem podkładu, co już przedstawiano na tym forum. Tak aby nie zanudzać byłem niezmiernie zdumiony że wskazana para obuwia, która praktycznie nie nosiła jakichkolwiek śladów użytkowych została poddana tak dogłębnej analizie warunków oraz procesów w jakich została uszkodzona z winy jak się okazuje z opinii specjalisty użytkownika. Moim zdaniem należy  uznać bowiem, że bez względu na fakt, czy obuwie w ciągu kilku dni użytkowych było supłane czy też nie, czy było dopasowane czy też nie itd.  nie ma prawa ulec tak  widocznej zmianie. Przecież nie mamy w tym przypadku do czynienia z cyklicznymi "błędami" użytkowymi konsumenta, lecz z incydentalnym naruszeniem struktury wierzchniej. Można uszkodzić natychmiastowo zakładki w tyłostopiu, podnoski w przedstopiu, jednakże nie można doprowadzić w sposób celowy lub nieświadomy do przerwania cholewki w przeciągu kilku dni, przy wykluczeniu oczywiście ingerencji zewnętrznej. 

Nie jestem rzeczoznawcą, bowiem etyka nie pozwala na tego typu osobliwe wywody w stosunku do osób z branży, tym samym mam prawo na osobliwe spostrzeżenia. Nie mam zahamowań do wyrażenia własnych poglądów nawet jeśli zostaną poddane krytyce. Logując się na tym forum byłem pełen podziwu dla ludzi, którzy aktywnie tutaj uczestniczą. Myślałem również, iż mogę podzielić się własnymi doświadczeniami oraz wiedzą, przy okazji chłonąc "cudze" jakże niezwykle cenne umiejętności, doświadczenia oraz rady. Co do mojego przyjaciela zdanie mam wyrobione i domniemywam z czego pewne zachowania wynikają. A szkoda, no cóż to takie polskie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 


W tym konkretnym przypadku stwierdziłem rozerwanie dość grubej skóry przy ryglu, które nastąpiło w wyniku dużego naprężenia wskutek nieprawidłowego sposobu sznurowania butów. Teraz, po latach, potwierdziło to zdjęcie obutej stopy klienta, która przypomina raczej baleron – tym bardziej nie dziwi mnie krótki czas użytkowania. Gdyby stopa była szczuplejsza, buty dobrze dobrane wymiarowo, sznurowadła w przy dolnych oczkach, a więc w pobliżu tych rygli, byłyby mocniej ściągnięte i przenosiłyby te naprężenia, to do pękania skóry by nie doszło.

 

Trudno nie zgodzić się z @modina. Buty wypchane są przez stopę do granic możliwości, po następnych kilku wyjściach na pewno doszło by do przerwania skóry (w najlepszym wypadku do puszczenia szwów) na czubkach. W tym konkretnym przypadku, uważam jednak, że nawet najlepsze sznurowanie by nie pomogło, tęgość obuwia zupełnie nie odpowiada stopie klienta.

 

Co do innych kwestii poruszanych w dyskusji :

Osoby, które mają duże doświadczenie w serwisowaniu/naprawie obuwia, nawet po dwóch założeniach butów, mogą dużo z nich wyczytać. To nie jest tak, że buty po kilku wyjściach wyglądają jak nowe, może dla użytkownika, ale na pewno nie dla osoby, która na co dzień pracuje przy nich.

 

Swego czasu współpracując z jedną z dużych firm rozpatrywałem nawet kilkaset reklamacji miesięcznie. Często stykałem się z podobnym problemem jak w powyższym wątku. Z klientami, którzy zupełnie nie zgadzali się z moją opinią, często umawiałem się na spotkanie w sklepie i zweryfikowanie tego co pisałem w uzasadnieniu odrzucającym reklamację. Pamiętam jedną strasznie nerwową klientkę, która przyszła ze swoim ojcem. Po wysłuchaniu lawiny pretensji z jej strony, poprosiłem o ubranie przez nią butów, a następnie poprosiłem jej ojca, by ocenił dopasowanie butów do stopy. Efekt ? Ojciec przeprosił za córkę, za wszystkie jej "bluzgi". Piszę o tym przykładzie w kontekście tego, że z butów można naprawdę wiele wyczytać nawet po jedno, czy dwukrotnym założeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem rzeczoznawcą, bowiem etyka nie pozwala na tego typu osobliwe wywody w stosunku do osób z branży, tym samym mam prawo na osobliwe spostrzeżenia. Nie mam zahamowań do wyrażenia własnych poglądów nawet jeśli zostaną poddane krytyce.

 

Ja natomiast jestem rzeczoznawcą. Bez wstydu i skromności napiszę również, że jestem też dobrze wykształcony i oczytany, posługuję się poprawną polszczyzną i staram się pisać w sposób zrozumiały dla wszystkich. Rozróżniam spójniki i używam ich w prawidłowych znaczeniach. Używam prawidłowych związków frazeologicznych i rozróżniam znaczenie słów podobnie brzmiących, a mających jednak różne znaczenie, czasem pejoratywne (wyrazy obce, jak widzisz, również mi są znane). Nie odmawiam nikomu prawa do posiadania osobliwych wywodów i spostrzeżeń, ale w stosunku do siebie nigdy bym tego nie powiedział, by nie stawiać się w niekorzystnym świetle. Ja mam zahamowania, ale czasem się ośmielam.

Z pewnością jednak staram się unikać używania pseudo-technicznej nowomowy, z obawy, by nie przerodziła się w pseudo-techniczny bełkot, którego połowa słuchaczy/czytelników i tak nie zrozumie. Zatem pomińmy cały ten początek Twojej „odpowiedzi”.

Kiedyś starałem się zwrócić na to Twoją uwagę, ale źle zareagowałeś, a teraz okazuje się, że nie wyciągnąłeś żadnych wniosków. Od tamtej pory unikałem wchodzenia we wspólne tematy, by nie zadrażniać sytuacji, a tu nagle taki „dzonk”.

 

Jestem odporny na hejt, spływa po mnie jak po kaczce. Każdy rzeczoznawca się z nim styka, bo zawsze któraś strona opinii czuje się pokrzywdzona. Sprzedawca jeszcze jakoś „łyka” porażkę, klientom natomiast, często nerwy puszczają i wylewa się szambo w Internecie.

Czasem taki klient ma znajomka w gazecie, a jak nie, to pisze do gazety list, gdzie jakiś redaktor w sezonie ogórkowym robi z tego newsa z fotkami, które okazują się być dla klienta kompromitujące, ale o tym nie wiedzą, bo się kompletnie na tym nie znają. I wychodzi na łamy „kuriozalna i śmieszna opinia rzeczoznawcy”, ale nikt nie zadaje sobie trudu, by zasięgnąć opinii u innego rzeczoznawcy, którą byłoby można przedstawić w gazecie jako tą jedyną poważną i rzetelną.

Nie znałem wcześniej tego artykułu i nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia (i na czytelnikach gazety chyba też, bo nikt go nawet nie skomentował). Zdziwiło mnie natomiast miejsce, gdzie znalazłem do niego link – na tym forum się tego nie spodziewałem.

Po chwili wiedziałem, jak na niego trafiłeś – wystarczyło w googlach wpisać słowa: rzeczoznawca Tomasz Ostrowicz - i link do artykułu pojawił się na pierwszej stronie.

 

Twoja żona jest rzeczoznawcą, stąd Twoje, zrozumiałe, ciągoty do tej tematyki. Moja jest psychologiem, więc nic dziwnego, że lubię czasem „popsichologizować”. Dlatego pytałem, co Tobą powodowało, że wrzuciłeś ten link? Chcę zrozumieć.

Bajdurzenie, że głód wiedzy, chęć „dzielenia się własnymi doświadczeniami oraz wiedzą”, chęć dyskusji, itp., to oczywiście mydlenie oczu, bo wrzuciłeś link bez jakiegokolwiek słowa komentarza i próby podzielenia się doświadczeniem i wiedzą.

Skoro tak Cię zajmowała kwestia reklamacji modeli AIR AFFEKT, a teraz dodajesz jeszcze AIR ZOOM MOTEI, chwalisz się, że masz dokładną statystykę tych reklamacji z kilku lat, to masz, zapewne, również bogaty zbiór fotografii tychże, więc czemu nie zamieściłeś którejś z tych fotografii (choćby z netu) z obszernym komentarzem i prośbą o sugestie?

Dlaczego więc, bez jakiegokolwiek komentarza zamieściłeś link do artykułu ze zdjęciem modelu NIKE AIR COMPEL, który był dość udanym modelem, świetnie się sprzedającym z niewielką ilością reklamacji – modelem nijak nie pasującym do Twojej teorii i statystyki?

Chcę to zrozumieć.

 

 

 

Co do mojego przyjaciela zdanie mam wyrobione i domniemywam z czego pewne zachowania wynikają. A szkoda, no cóż to takie polskie. 

 

Na końcu piszesz coś niezrozumiale o swoim przyjacielu i wyraźnie masz coś do niego, ale to już chyba sprawa między Wami.

Natomiast zaciekawiło mnie ostatnie zdanie z Twojej „odpowiedzi – nie odpowiedzi” – czy piszesz o sobie, czy tylko odwracasz kota ogonem?

Edytowane przez modina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie do końca czuję o co chodzi, ale czuję, że to wcale nie takie istotne. Apeluję o wyluzowanie i ograniczenie dyskusji do spraw, które będą jakąś wartością dla Forumowiczów. Personalne wycieczki nie są dobrą opcją w publicznej dyskusji. Zostawcie to proszę. Zbyt mało dziś na rynku tak dobrych fachowców, jak Wy, by się spierać, zamiast wspierać  :cheers:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 


Panowie, nie do końca czuję o co chodzi, ale czuję, że to wcale nie takie istotne. Apeluję o wyluzowanie i ograniczenie dyskusji do spraw, które będą jakąś wartością dla Forumowiczów.

 

Fakt, zachowałem się jak cham i prostak. Przecież mogłem udawać, że nie czytałem.

A jak już chciałem skomentować tego balerona w bucie na zdjęciu, to przecież mogłem udawać, że nie czytałem artykułu i oglądam tylko zdjęcia.

Cholera, gdybym się nie odzywał, to wszyscy mieliby takie dobre samopoczucie, a tak to się czuję jak ktoś, kto puścił bąka w towarzystwie.

Przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja natomiast jestem rzeczoznawcą. Bez wstydu i skromności napiszę również, że jestem też dobrze wykształcony i oczytany, posługuję

 

się poprawną polszczyzną i staram się pisać w sposób zrozumiały dla wszystkich. Rozróżniam spójniki i używam ich w prawidłowych znaczeniach. Używam prawidłowych związków frazeologicznych i rozróżniam znaczenie słów podobnie brzmiących, a mających jednak różne znaczenie, czasem pejoratywne (wyrazy obce, jak widzisz, również mi są znane). Nie odmawiam nikomu prawa do posiadania osobliwych wywodów i spostrzeżeń, ale w stosunku do siebie nigdy bym tego nie powiedział, by nie stawiać się w niekorzystnym świetle. Ja mam zahamowania, ale czasem się ośmielam.

Z pewnością jednak staram się unikać używania pseudo-technicznej nowomowy, z obawy, by nie przerodziła się w pseudo-techniczny bełkot, którego połowa słuchaczy/czytelników i tak nie zrozumie. Zatem pomińmy cały ten początek Twojej „odpowiedzi”.

Kiedyś starałem się zwrócić na to Twoją uwagę, ale źle zareagowałeś, a teraz okazuje się, że nie wyciągnąłeś żadnych wniosków. Od tamtej pory unikałem wchodzenia we wspólne tematy, by nie zadrażniać sytuacji, a tu nagle taki „dzonk”.

 

Jestem odporny na hejt, spływa po mnie jak po kaczce. Każdy rzeczoznawca się z nim styka, bo zawsze któraś strona opinii czuje się pokrzywdzona. Sprzedawca jeszcze jakoś „łyka” porażkę, klientom natomiast, często nerwy puszczają i wylewa się szambo w Internecie.

Czasem taki klient ma znajomka w gazecie, a jak nie, to pisze do gazety list, gdzie jakiś redaktor w sezonie ogórkowym robi z tego newsa z fotkami, które okazują się być dla klienta kompromitujące, ale o tym nie wiedzą, bo się kompletnie na tym nie znają. I wychodzi na łamy „kuriozalna i śmieszna opinia rzeczoznawcy”, ale nikt nie zadaje sobie trudu, by zasięgnąć opinii u innego rzeczoznawcy, którą byłoby można przedstawić w gazecie jako tą jedyną poważną i rzetelną.

Nie znałem wcześniej tego artykułu i nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia (i na czytelnikach gazety chyba też, bo nikt go nawet nie skomentował). Zdziwiło mnie natomiast miejsce, gdzie znalazłem do niego link – na tym forum się tego nie spodziewałem.

Po chwili wiedziałem, jak na niego trafiłeś – wystarczyło w googlach wpisać słowa: rzeczoznawca Tomasz Ostrowicz - i link do artykułu pojawił się na pierwszej stronie.

 

Twoja żona jest rzeczoznawcą, stąd Twoje, zrozumiałe, ciągoty do tej tematyki. Moja jest psychologiem, więc nic dziwnego, że lubię czasem „popsichologizować”. Dlatego pytałem, co Tobą powodowało, że wrzuciłeś ten link? Chcę zrozumieć.

Bajdurzenie, że głód wiedzy, chęć „dzielenia się własnymi doświadczeniami oraz wiedzą”, chęć dyskusji, itp., to oczywiście mydlenie oczu, bo wrzuciłeś link bez jakiegokolwiek słowa komentarza i próby podzielenia się doświadczeniem i wiedzą.

Skoro tak Cię zajmowała kwestia reklamacji modeli AIR AFFEKT, a teraz dodajesz jeszcze AIR ZOOM MOTEI, chwalisz się, że masz dokładną statystykę tych reklamacji z kilku lat, to masz, zapewne, również bogaty zbiór fotografii tychże, więc czemu nie zamieściłeś którejś z tych fotografii (choćby z netu) z obszernym komentarzem i prośbą o sugestie?

Dlaczego więc, bez jakiegokolwiek komentarza zamieściłeś link do artykułu ze zdjęciem modelu NIKE AIR COMPEL, który był dość udanym modelem, świetnie się sprzedającym z niewielką ilością reklamacji – modelem nijak nie pasującym do Twojej teorii i statystyki?

Chcę to zrozumieć.

 

 

 

 

Na końcu piszesz coś niezrozumiale o swoim przyjacielu i wyraźnie masz coś do niego, ale to już chyba sprawa między Wami.

Natomiast zaciekawiło mnie ostatnie zdanie z Twojej „odpowiedzi – nie odpowiedzi” – czy piszesz o sobie, czy tylko odwracasz kota ogonem?

 

Króciutko aby nie męczyć oczu czytających: 

Całe życie wyciągam wnioski z mojego postępowania dzięki czemu wydaje mi się, iż staje się lepszym człowiekiem.

Wolę jak to nazwałeś pseudo - techniczny bełkot z którym spotkałem się w pismach oraz książkach branżowych redagowanych przez zacnych tego świata niż powielanie stereotypów.

Sam artykuł umieściłem chyba w odpowiednim miejscu "Reklamacje obuwia w Polsce" nie zaś np. na forum "szew kuchni doradza".

Co do naszego bohatera - konsumenta starałem się wcielić w jego osobę, jak musiał się poczuć ów człowiek "mający znajomości w prasie", odbierając buty ze sklepu, które miał kilka dni na nogach, za które zapłacił może całe kieszonkowe lub wydał 1/100 swojej pensji - bez znaczenia. Pomyślałem sobie że jego wściekłość i zarazem bezradność przerodziła się w zaangażowanie i próbę dochodzenia swoich racji. Sklep reklamację oddalił na podstawie opinii rzeczoznawcy a ty nasz drogi "konsumencie" dalej mogłeś się odwoływać, wnioskować o opinię innego rzeczoznawcy, udać się do Rzecznika Ochrony Praw Konsumenta, Federacji konsumenta lub do Sądu. Problem w tym, iż opisane działania wymagają poświęcenia czasu, o który tak trudno w dzisiejszych czasach, kolejnych wydanych pieniędzy, konsultacji, straconych nerwów. 

Tak się bowiem składa, że do naszego zakładu trafia praktycznie codziennie kilka takich osób, tym samym mam wgląd do dokumentacji reklamacyjnej, którą skrupulatnie archiwizuje. W większości wypadków działania konsumentów są uzasadnione i jest mi bardzo przykro, iż są traktowani w taki a nie inny sposób. Widzę złość, bezsilność oraz prośby o pomoc, którą staramy się nieść jeśli widzimy uzasadnione przesłanki. Piszę w liczbie mnogiej, gdyż nasza działalność oparta jest na kilku podmiotach specjalizujących się każdy w innej dziedzinie.

 

Co do zdjęć oraz innych dokumentów kilka przykładów przedstawiałem już na forum i nie widzę potrzeby powielania tematów, wystarczy pogrzebać. W jednym z postów przedmiotowy model obuwia marki NIKE, również jest przedstawiony jak dobrze pamiętam z wadą powiązania folii z podkładem, która również bardzo często występowała.

 

Sam artykuł nie wymagał mojego komentarza, gdyż zależało mi na ocenie forumowiczów. Nalegałeś, więc napisałem, co uważam.

 

Służę dalszymi odpowiedziami, zaś co do dokumentów o które wnioskujesz pozwolę sobie zachować na własne, uzasadnione potrzeby. Specjalnie dla Ciebie będę od dzisiaj fotografował kolejne dwa wzory obuwia marki NIKE, których reklamacyjność w obecnym sezonie wykracza poza wszelkie normy. Zobaczymy, może ponownie mnie zaskoczysz.

 

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie do końca czuję o co chodzi, ale czuję, że to wcale nie takie istotne. Apeluję o wyluzowanie i ograniczenie dyskusji do spraw, które będą jakąś wartością dla Forumowiczów. Personalne wycieczki nie są dobrą opcją w publicznej dyskusji. Zostawcie to proszę. Zbyt mało dziś na rynku tak dobrych fachowców, jak Wy, by się spierać, zamiast wspierać  :cheers:

Święte słowa :good:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam wgląd do dokumentacji reklamacyjnej, którą skrupulatnie archiwizuje.

 

Czyli jednak teczki…

 

Wijesz się i unikasz odpowiedzi na to jedno pytanie. Wśród tysięcy spraw (kilka dziennie) upubliczniłeś akurat tę jedną. Jaki był tego motyw?

Tak jednym zdaniem. Może podsunę Ci kilka możliwych, np.:

 

A – Chciałem pokazać, że taki z modiny rzeczoznawca, jak z koziej [beeep] trąba.

B – Sam nie wiem dlaczego. Przepraszam  (sorry miało być jedno zdanie)

C – Ponieważ z tego wyciągania wniosków staję się coraz lepszym człowiekiem, to dla równowagi muszę, od czasu do czasu, poczuć się szują.

D – inna (jaka?)

 

Z szacunku dla adminów odpowiedź możesz przesłać na priv.

 

P.S.

A właściwie, to już mi to wisi - nie odpowiadaj.

Edytowane przez modina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Rozpoczynam temat wadliwego obuwia i związanej z tym procedury reklamacji. Kupiła z najnowszejkolekcja Venezia Botki NERO 185428 - niecałe dwa miesiące użytkowania i P Ę K N I Ę T A / Z A K A L E C Z O N A S K Ó R A (data nabycia 03.09.2106). REKLAMACJA NIE UZNANA ze względu na fakt, że "obuwie NIE jest wyrobem TRWAŁEGO UŻYTKU i zużywa się stopniowo w zależności od sposobów i warunków użytkowania". Fakt, botki ocieplane nosiłam jedynie od czasu do czasu we wrześniu i październiku (słownie: n i e c a ł e d w a m i e s i ą c e!!! ). Co to by było gdybym nosiła je codziennie w zimę...?? Pewnie po dwóch tygodniach szlag by je trafił - bo raczej mróz i błoto by im nie pomogły. Dodam że botki zostały kupione w salonie Venezia w CH Riviera za 429 zł (!!!) nie na rynku czy w chińskim markecie!!!

​Dziewczyny, zdarzyło wam się kupić wadliwe obuwie od Venezia? udało wam się je zareklamować bez problemu?? post-2735-0-97288800-1478807967_thumb.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.